156
reformacji tak katolicy, jak protestanci niechętnie widzieli duchownych wrogiego kultu, nawet w orszaku ambasadora. W XVI w. nieraz dochodziło do spięć. W r. 1550 ambasador wenecki w Londynie Daniel Barbaro skarży się, że Anglicy wtargnęli do jego rezydencji i zaaresztowali kapelana w czasie nabożeństwa1. Po pewnym uspokojeniu sytuacja znów się zaogniła, gdy w Anglii do głosu doszli purytanie. W r. 1641 parlament uchwalił zasadę, że katolickim ambasadorom nie wolno w każdym razie powoływać na kapelanów poddanych angielskich, ambasady zaś ostrzeżono, że księżom takim nie przysługuje immunitet2. Wnet zaroiło się od incydentów. W poszukiwaniu księży wkraczano do rezydencji ambasadorów, zatrzymywano ich pojazdy, a znalezionych księży więziono, nawet gdy nie byli poddanymi angielskimi. Wobec solidarnej postawy katolickich ambasadorów kończyło się, co prawda, zwykle przeproszeniem ambasadora i uwolnieniem aresztowanego3. Po restauracji monarchii napięcie osłabło. Przebieg rzadszych już teraz incydentów — były takie w Londynie w latach 1678 (księża de Gucvara i Collins) oraz 1745-1746 — świadczy, że władze angielskie odmawiały nadal immunitetu księżom będącym Anglikami, a dyplomaci katoliccy, z reguły interweniujący kolektywnie, bronili tezy immunitetu wszystkich swoich „domowników”, nawet poddanych miejscowego władcy4. Była to więc boczna odnoga zasadniczej kontrowersji co do immunitetu miejscowych poddanych, zatrudnionych w obcej misji, kontrowersji, w której miała zwyciężyć teza restrykcyjna.
Postulowane niekiedy „prawo dzielnicy”5 zakładało bezsilność państwa przyjmującego nawet wobec własnych obywateli, jeśli po prostu mieszkali w pobliżu ambasady, tym bardziej zaś, jeśli np. byli jej dostawcami6 albo właścicielami pomieszczeń, w których rezydował ambasador.,Wallrajrzcciw immunitetom własnych poddanych obj곣.QC^wiś©ie4-te-wszystkie- osoby, W r. 1644 władze angielskic~odmówif}nmmu-nitetu właścicielowi domu, w którym mieszkał rezydent francuski Sabran7. dawano też przepjsy.bądź podkreślające^ że wszelkie przywileje przysługują tylko, . osobom nrłaczyaikis_zaŁrudllionym w poselstwie”8, bądź odwrotnie, że nie przy-sługują osobom, jctóre przebywają w "poselstwie, nie naIe2ąc'3o‘‘jego‘składu9.'"’
Uniknąć wątpliwości można jedynie przez prowadzenie ewidencji zatrudnionych w poselstwie. Postuluje to już Gentilis10, ale uruchamia dopiero angielska ustawa
z ęoku 1708. Postanawia ona, że nikt nie będzie odpowiadał za naruszenie przywilejów osoby należącej do „służby ambasadora lub ministra publicznego”, „o ile nazwisko danej osoby nie zostało uprzednio zarejestrowane w urzędzie jednego11 12 z głównych sekretarzy stanuM1-^-Stąd- wywodzi sie „lista dypjornatyczaa” — oraz ewidencja członków misji nie mających stanowiska dyplomatycznego — prowadzona przez Forcign OHice, a za jego przykładem fprzez inne ministerstwa13. Zgłaszanie członków świty do tej ewidencji stanowiło nowość taką, że nieraz było zaniedbywane14. Czasem zresztą twierdzono, że ktoś należy do misji wtedy dopiero, gdy znalazł się w opałach.
Zdarzyło się to w Polsce w czasie insurekcji. Wydział Interesów Zagranicznych Rady Najwyższej Narodowej otrzymał zapytanie od organów śledczych, a potem od sądu, czy jurysdykcji polskiej podlega niejaki Cassini, który powołuje się na przynależność do ambasady rosyjskiej. Wydział zaprzeczył immunitetu Cassiniemu, gdyż
,.[...] śladu nie znajduje o wiadomości, którą mieć może o Cassinim, aby on należał do legacji moskiewskiej, że dopiero w tych dniach baron Asch15 16 17 ostrzegł ob. Debolego, iż Cassini należy do legacji moskiewskiej, lubo, podawając przy zapewnieniu osób do legacji należących pod dozór rządowy, pomieniony baron Asch osobę Cassinicgo nie był podał ob. Debolcmu należącego do legacji rosyjskiej”12'4.
KWESTIA CZASU
Góruje zrazu pogląd, że przywileje datują się od oficjalnego przyjęcia posła, a więc od wręczenia listów uwierzytelniających. Tak np. Gentilis1*’, tak jeszcze Gro-cjusz. Dopiero z tą chwilą — powiada on — można przyjąć, że między władcą a posłem „została zawarta milcząca umowa”18.
W poglądzie tym tkwiło pewne doktrynerstwo. W owych czasach już sama podróż poprzez kraj przyjmujący mogła być trudna i długa. Dlatego to, aby zapewnić posłowi bezpieczeństwo, eskortowano go nieraz już od granicy19, a zatem i respektowano jego przywileje od chwili jej przekroczenia. Gwarantowały to czasem specjalne przepisy20. Później znalazło to odzwierciedlenie i w piśmiennictwie. Callićres
Adair, 130.
Tamże, 143. 3 Przykłady — tamże, 143 n.
114 (Ch.) Martcns CC, II, 419 n. oraz 22 n. W tym drugim wypadku tezę immunitetu wszystkich
domowników, „bez względu na ich liczbę i rodzaj zatrudnienia, a tym mniej [!J na narodowość”, stawiała kolektywna nota z 26 XII 1745, wystosowana przez ośmiu posłów. Odpowiedź angielska
z 18 I 1746 powoływała się głównie na „bezpieczeństwo wewnętrzne kraju".
1,9 Zob. niżej, s. 182-183. 1,6 Zob. np. Adair, 155.
1,7 Wicąuefort, I, XXVIII (501).
“* Tak rozporządzenie z r. 1748 króla Portugalii Jana — (G. F.) Martcns AGV? II, 365 n.
Uzupełniające rozporządzenie portugalskie z r. 1749. pkt 1 — tamże, l. 339.
Gentilis, n, 15.
Było to przed powierzeniem spraw zagranicznych jednemu sekretarzowi stanu — zob. wyżej, s. 65.
Laws and Regulations, 348 (ust. 6).
Podobne postanowienia zawiera np. sekcja 27 ustawy amerykańskiej o przywilejach dyplomatycznych z r. 1790 — (G. F.) Martens AGV, II, 397.
Bynkershoek, XV (376).
Kierujący ambasadą po wyjeździć Igelstróma.
Akty powstania Kościuszki, II, 366-367; zob. też 391, a nadto I, 433.
Gentilis, II, 13. ,2B Grocjusz, II. XVIII. V.
129 Por. wyżej, 32. x
130 Np. pochodzące od cesarza Karola V, pkt VII, oraz. deklaracja holenderskich Stanów Gene
ralnych z r. 1679 — (G. F.) Martens AGV, I, 369 i 344 n.