60
j^nHyriacj na posłów, dotyczą .równia osóh na ,,i biegacie ordYnaryine.
ągencie^T.Ljyjffl^tach z dwoma ostatnimi, królami uręzydcarjy .wymieć ~ft3^ZxvTiQ)e.g\fi’’ ,,p^cHmi>>74 Pośredni to dowód, że.przynajmniej od strony ■pogodzono się z samą instytucją stałych^ misyi-—""
Sasi, mogąc swobodme wysyfać stałe misje jako elektorzy, posługują się nimi w praktyce i w sprawach polskich. Choć sejm uchwala zakazy, posłowie sascy występują jako posłowie „króla Polski, księcia-elektora Saksonii”; uważają, że nikt nie może im zabronić, aby swego władcę tytułowali królem. Zdarza się też, że w ramach stałej misji saskiej działa stały sekretarz do spraw polskich. Jest takim w Rzymie w latach 1722-1732 Jakub Puszet de Puget, używający tytułu „rezydenta”1 2 3.
Tak więc raczej dyplomacja saska wchłonęła polską niż odwrotnie. Gdzie polska dyplomacja zachowała samodzielność, to na Wschodzie, zwłaszcza w Turcji; mimo braku formalnej „permancncji” posłowie polscy przebywali tam prawie stale4.
Stanowisko polskiej praktyki wobec poselstw stałych znalazło odzwierciedlenie i w literaturze. Przyłuski ignoruje tę instytucję. Warszewicki ogranicza się do zwięzłej informacji, że są „tacy posłowie, którzy stale (perpetuo) przebywają na dworach monarszych”; nie widzi on istotnych różnic między nimi a pozostałymi posłami5. Fredro, typowy przedstawiciel mentalności szlacheckiej, „nie pochwala” (non probó) wyprawiania za granicę poselstw ani stałych (perpetuae), ani nawet długotrwałych (idiuturnae); poseł może zaprzyjaźnić się z monarchą przyjmującym i zdradzić mu tajemnice swego mocodawcy, a nadto nasiąknie obcym obyczajem i będzie potem usiłował przeszczepić go na grunt polski6.
Zasadniczą zmianę przyniosło oświecenie. W szerokim programie reform znalazł się też postulat wprowadzenia stałej służby dyplomatycznej. Głosi go od początku panowania Stanisław August7. Przeszkód jest dużo: tradycyjna niechęć ogółu szlachty, wroga~posFawa TCósji, trudności w doborze kandydatów, wreszcie względy finansowe. Sejm uchwala na ten cel zrazu skromną sumę 100 000 czerwonych złotych (1766 r.), ale już wkrótce potem 1 000 000 (1768 r.)8. Kilka najważniejszych placówek — Petersburg, Wiedeń, Berlin, Londyn, Rzym, Stambuł — zostaje utworzonych już w r. 1766, a osoby, którym je powierzono, przebywają odtąd niekiedy na tym samym stanowisku po dwadzieścia kilka lat9. Na największe trudności natrafia utwo-rżenie i obsadzenie placówki paryskiej82. Sieć stałych poselstw starał się umocnić i rozbudować Sejm Czteroletni83: powstają nowe placówki w Kopenhadze, Sztokholmie, Madrycie; niistniejących poprzednio dokonuje się — nie zawsze fortunnych — zmian personalnych84.
Z wagi stałych stosunków dyplomatycznych zdawała sobie sprawę znaczna część ówczesnego piśmiennictwa. Milczeli wprawdzie na ten temat nasi naturaliści: Święcicki i Stroynowski, a Wyrwicz ograniczył się do zwięzłej informacji85. Za to w mocnych słowach na rzecz posłów, „jednostajnie u dworów trzymanych”, argumentuje w Zbiorze niektórych materii politycznych (1774 r.) Popławski86, wnet zaś postulat ten podejmą typowe dla tego okresu pisma o charakterze publicystycznym87. Z dużym temperamentem głosi go Wybicki88, a w okresie Sejmu Czteroletniego poczesne miejsce w swoich Listach Anonima przyznaje mu Kołłątaj. Podchodzi on do zagadnienia praktycznie, wymieniając od razu stolice, w których stałe misje są szczególnie potrzebne, oraz żądając poważnego zwiększenia budżetu na ich utrzymanie. Równie to ważne, jak „aukcja” wojska:
Jeden rozumny a kochający swą Ojczyznę minister89 więcej uczynić może dla Rzeczypospolitej niż kilkadziesiąt tysięcy wojska w pole wyprowadzonego90, bo on pilnie dając oko na roboty tego dworu, przy którym sprawuje poselstwo, często bardzo jest w stanie zapobiec swym rozumem nieprawnej uzurpacji, przelaniu krwi ludzkiej, nieprzyzwoitościom w handlu trafiającym się i tylu innym przypadkom, które albo ekonomii politycznej, albo ekonomii prywatnej byłyby szkodliwe!...)9ł
Zarówno tc wypowiedzi, jak odpowiadające im działania były mocno spóźnione. Pospiesznie tworzone placówki, borykające się z kłopotami finansowymi, brak doświadczenia świeżo powołanych dyplomatów nie mogły sprostać zadaniom, które zaniedbywano od kilku pokoleń, a które przyszło teraz pełnić w sytuacji bez porównania trudniejszej, fczpjaęja zaś dyplomatyczna Polski, wywołana brakiem stałych placówek w okresie, gdy były one od dawna instrumentem polityki wszystkich pozostałych państw europejskich, przyczyniła się niewątpliwie w poważnym stopniu do katastrofy rozbiorów.
82 Fabre, 423 n.
83 Fabre, 429, porównując działalność poszczególnych osób na podstawie ich raportów i korespondencji, uważa, żc kandydaci dobrani przez samego króla okazali się z reguły znacznie lepszymi dyplomatami niż ci, których powołał Sejm Czteroletni.
84 Z monograficznych opracowań misyj tego okresu zob. np. Loret, 91 n.; Rcychmann ŻPS, 40 n.; Łojek MDP i PMDH.
85 Wyrwicz, 678.
86 Popławski, 301 n.
87 Zestawia odnośne wypowiedzi Hubert PPN, 155 n.
88 Wybicki (Myśl druga), 130.
89 Wyraz używany wtedy powszechnie w takim znaczeniu, jakie wkrótce już miał przybrać wyraz „dyplomata”.
90 Tego samego argumentu użył już Popławski, jw.
91 Kołłątaj (List szósty), 106-107.
VL, VI, 21-22. 7* VL, VI, 624-625 i VU, 203.
79 Lorct, 40.
76 Reychman, ŻPS, 17 n., i RSA, 399 n.; Gicrowski-Leszczyński, 417.
77 Warszewicki, 60-61. Boczek KW, 139, przesadza dopatrując się u Warszewickiego niechęci
do stałych poselstw. Jest on zastanawiająco ^powściągliwy.
Frtrfro SF, 112.
Zob. zwłaszcza Fabre, 420 n.
*° KL, VII, 652.
11 Bukaty pozostaje w Londynie 22 lata. De bo li w Petersburgu — 25 lat, a Antici w Rzymie — prawie 30 lat.