110
wywiązała się z misji do Wenecji od swego męża Ludwika Sforzy (1493 r.)156. Pokój w Cambrai (1529 r.), „Paix des Dames”, zawarty został pod egidą aż trzech dam: matki Franciszka I, Ludwiki Sabaudzkiej i jego siostry, Małgorzaty Walezjuszki z jednej oraz Małgorzaty Austriackiej, ciotki Karola V — z drugiej strony. Okazały się znakomitymi negocjatorkami15 7, a Franciszek I wnet potem powołał siostrę do swej rady przybocznej158.
Znaczna część doktryny była nieprzejednana. „Przyrodzony wstyd bowiem” — powiada szczególnie zażarty Kirchner — nie powinien pozwalać kobiecie „błąkać się, wędrować i przebywać pośród cudzoziemców”. A nadto: „Sama natura kobiety jest, po prostu, sprzeczna z funkcją legacyjną. Gdzież rozsądek? Gdzie roztropność? [...] Bojaźliwość i niedojrzałość umysłowa nie dają się pogodzić z męstwem, jakiego trzeba posłom”159. A przykłady? Matka i żona Koriolana chodziły błagać, nie rokować, zaś w Cambrai kobiety działały jako regentki, nie były więc posłami160.
Nie wszyscy jednak byli wrodzy myśli, że kobieta miałaby posłować. Młody Szekspir już w latach dziewięćdziesiątych XVI w. powierza negocjacje kobiecie. W Straconych zachodach miłości do króla Nawarry przybywa księżniczka francuska w zawiłej misji, wyraźnie nazwanej „ambasadą” (embassy). Ma wprawdzie męskiego doradcę, ale rokowania prowadzi zwycięsko sama, przy okazji rozkochując w sobie kontrpartnera161.
Ale dopiero w pół wieku po Straconych zachodach ambasadorem mianowano istotnie kobietę. Była to słynna ze sprytu marszałkowa de Gućbriant162, towarzysząca do Polski Marii Ludwice de Gonzague-Nevers. Chwalił sobie Władysław IV pierwszego w historii ambasadora w spódnicy i częściej ją przyjmował niż bawiącego równocześnie w Polsce ambasadora-mężczyznę163.
Misja marszałkowej nie stworzyła na razie precedensu. Wicąuefort i Callićres znają misję pani de Gućbriant jako jedyną i nie dziwiliby się, gdyby była ostatnią; kobiety posiadałyby może talent dyplomatyczny, ale powierzanie im funkcji amba-sadorskich „nie jest w zwyczaju”164. Dopiero ksiądz Mably ujrzy tu większe możliwości i powie, że na niektórych dworach „ogromne oczy, drobne usteczka i wiotka
156 Ganshof, 266; Mauldc, 441 n.
157 Hill, H, 383 i 417 n.
I5# Tamże, 441.
159 Kirchner, I, IV, §§ 205-206; zwięźlej Krośnicki, teza 17. Z Polaków w podobnym sensie Fredro SF, 115.
160 Tak Kirchner, §§ 219-220 i Krośnicki, teza 40, ale też Zufliga, II, 104 n., a nawet Wicąuefort, L I (8 n.).
16‘ Shakespeare LLL, akt I, sc. 1 i akt H, sc. 2.
Tytuł jej brzmiał: ambassadrice extraordinaire et surintendante de la conduite [!] de la Reine de Pologne — Flassan, HI, 101.
,#s (R.) Przeźdaecki DPCP, I, 131 n.
ltĄ Wicąuefort, jw.; Calliórcs, II, 5; nie inaczej Rćal, 40.
33. Kobieta-ambasador w wyobraźni młodego poety: księżniczka-ambasador Francji do króla Nawarry w komedii Williama Shakespcarc’a Love's Labours Lost (Przedstawienie w londyńskim National Theatrc, 1968; rcż. Łaurence 01ivicr, w roli głównej Louisc Purncll)
FOT. ZOfi DOMINIK
/