KI. NOC FAUSTA, NOC KONRADA...
nie nadał jej status próby moralnej, gdyż człowieczeństwo według poety musi być wypróbowane. Taki jest najgłębszy sens Improwizacji w III części Dziadów. A zatem bycie człowiekiem jest zawsze ryzykiem w sensie wolnego wyboru moralnego - dobra lub zła15.
Noc w scenie II dramatu Mickiewicza oznacza więc niezwykle dynamiczne zaktywizowanie się najgłębszej, wewnętrznej podmiotowości człowieka, owej improwizacyjności, którą można utożsamić z niczym niezdeterminowaną wolną wolą jako taką. A zatem ta wolność człowieka, użyjmy metafor akwatycznych, może być wodą spokojną, ale w każdej chwili - jak to żywioł -może wystąpić z brzegów, wystrzelić w górę, strzaskać zapory, skierować się w różne strony, a nawet skierować się przeciwko samemu Bogu, co pociąga za sobą także pokusę bycia „bogiem”. Noc w II scenie III części Dziadów oznacza wolność, która staje nagle wobec siebie samej, rozkoszuje się sama sobą, zachłystuje się swoją nieograniczonością, swoją właśnie improwizacyjnością. Myśl nocna Konrada jest czymś więcej aniżeli świadomością tej wolności, jest upojeniem, poddaniem się wprost muzycznej pasji bycia wolnym w tym wypadku mistrzem słów, mistrzem improwizacji. Przecież Konradowe mistrzostwo jest niewyrozumowane. W takim sensie noc Konrada niesie w sobie coś porywającego i koniecznie demonicznego, stąd bierze się potęga jego myśli, zachwycająca tonalność uczuciowa z jednej strony, z drugiej niesamowite jasnowidztwo świadomości.
Improwizacja Konrada zbudowana jest na słowach „się przesili” i „twórca”. Na tych słowach Mickiewicz rozpiął najważniejsze jej motywy.
Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili,
Dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny;16
SC. II, w. 85-86
Słowem „przesili się” poeta wyraźnie zasugerował jednak granice ludzkiej wolności, ludzkiej improwizacyjności. W Konradowej improwizacji następuje pomieszanie realnego „ja” bohatera, związku tego, ja” ze światem i Bogiem - z jego „ja” wyimaginowanym, które myli swą twórczość doczesną z wieczną twórczością Boga. Rozjątrzona świadomość Konrada jako twórcy pobudza go do współzawodnictwa z Bogiem, co oznacza dla Mickiewicza największe, szatańskie wypaczenie indywidualizmu. Konrad w tym demonicznym szale zapomina, jak Faust, że jest stworzeniem Bożym, że najlepsza cząstka jego samego nie należy do niego, gdyż jest darem i przedmiotem „cichej” troski Boga. Konrad pyszni się swoją rzekomą wielkością, popisuje się sam przed sobą, jest szatańsko urzeczony przez złudę - przez swoje „ja”. Uległ złudzeniu, gdyż nie był w stanie spojrzeć na siebie jako na człowieka, ale przypisał sobie przywilej wielkości, wynoszący go ponad normalne związki z ludźmi i z Bogiem. Bohater Mickiewicza arbitralnie umieszcza siebie w centrum świata, mając w pogardzie wszystkich:
Depcę was, wszyscy poeci, Wszyscy mędrce i proroki, Których wielbił świat szeroki.
SC. II, w. 69-71
Tym samym popada w grzech samouwielbienia, w przesadne upodobanie w sobie, w swoich niepowstrzymanych słowach, które należy potraktować jako wyraz jego niesamowitej miłości własnej, bliskiej szatańskośd.
Wielka Improwizacja jest właśnie nocna w tym skoncentrowaniu Konrada na sobie, w owym dobywaniu myśli z samego siebie, a nie z tego, co Boskie. Owa fascynacja sobą łączy się nieuchronnie z niesłychaną pychą bohatera, której dobitnym przejawem jest jego śmiałość, by doświadczyć swej wielkości, tylko stając naprzeciwko Boga. Nic dziwnego, że improwizacja Konrada nabiera cech coraz bardziej bogoburczych. Konrad, podobnie jak Faust, pozostaje człowiekiem zuchwałym, jego noc jest również bezbożna. Zderzając się z milczeniem Boga, wpada coraz bardziej