Przejrzystość zamierzonej utopii zamienia się też w rzeczywistości w nieprzejrzysty chaos bitewny, w bojkę między towiań-czykami. W t.ę odmianę polskiej teatralnej kupy, o której pisał nieraz Gombrowicz. .
Finał Trans-Atlanty ku to wspaniała parodia Polskiej Sekty. Również i w tym sensie towiańczyków. Kiedy narrator wyszedł poza dwór, w którym toczy się obłąkany taniec polskich godnych par, spostrzegł jakiegoś dziwnego stwora, przemykającego się za krzakami. „Jeszcze więc bliżej krzakami załazłem, aż w po-mroce, o jakieś pięćdziesiąt kroków, Kupę dużą zobaczyłem... Bo to Kupą stało za drzewami, a jakby skakało, jakby się tam gziło, na kieł brało, ale, wstrzymywane, jakby na miejscu Kopytami biło... To więc widowisko tak Bolesne jakieś a tak Okropne, Straszne, tak Przestraszne, żem się w słup soli zamienił i jakbym zmarzł, wcale ruszyć się nie mogłem.
Wtem jeden ze stworów owych niezgrabnymi skoki do mnie się przybliżył (a właśnie jak to jeździec na. koniu, gdy konia objeżdża i jego ostrogą musztruje, a wędzidłem ściąga) i Baron to był! Baron na Ciumkale! A zaraz drugi Jeździec nadjechał, w którym Rachmistrza poznałem: on, ciężko tratując, na Cieciszu siedział i jego ostrogą zażywał, a wędzidłem ściągał, aż chrapał, kwiczał Ciecisz!”42. Wszyscy ci monstrualni Jeźdźcy — pozostający we wzajemnym uchwycie sadystyczno-masochistycznym — pracują nad swojąstrasznością, nad maską swej okropności. „Jeszcze my nie dosyć Straszni!”. Bo tylko straszność ma im zapewnić zwycięstwo, gdy uderzą i stratują, rozniosą...
Byt nie jest przezroczysty. Gdy tylko istnienie przybiera postać zachowania, pojawia się teatralizacja. Jeśli tak, to klęska towiańczyków nabiera znaczenia czegoś nieuchronnego, nieusuwalnego, uniwersalnego.
42
W. Gombrowicz, Dzieła, t. Ul, s. 117.
Dekadencja czy traumatyzm?
Utwory romantyczne, a zwłaszcza niektóre spośród nich, domagają się wręcz szczególnego potraktowania analitycznego. Jednym ze sposobów mogłaby się stać krytyka fantazmatyczna, uprawiana jako część krytyki wyobraźni. Idąc śladem Friedlandera, należałoby używać zwrotu ,^ntazrnat!l w najogólniejszym sensie, bynajmniej nie dbając zbyt skrupulatnie o ścisłą zgodność z psychoanalizą. W grę wchodziłyby wówczas rozmaitego rodzaju wyobrażenia, urojenia, przywidzenia, mistyfikacje, marzenia i iluzje; powstawałyby swoiste rejestry „tematów, obrazów, emocji i fantazmatów”1.
Wydaje się, że niektóre pierwiastki religijne Nie-Boskiej Komedii Krasińskiego dadzą się najlepiej zrozumieć właśnie poprzez ^sięgnięcie do fantazmatów katastrofy i rewolucji. Prawdopodobnie zresztą w biografiach pisarzy oraz w literaturze „f an t a z maty idei odgrywają większą rolę niż same tzw. czyste idee. Można przypuścić także, że „czyste idee” — naturalnie niekoniecznie
S. Friedlander, Kitach und Tod. Der Widerschein des Nazism-us. Ans dem Franzosischen von M. Gremiach er, Munchen 198-1, s. 10 i 115. Por. również moje studium, Projekt krytyki fantazmatycznej, w: Forma i śmierć, seria Wyobraźnia, Szczecin 1989.
/ /