no jakieś decyzje, nigdy nie uwzględniano naszych propozycji. Podczas treningu komunikacji poznałam wówczas pojęcie: „słowa, które zabijają”. Chodzi tu o zwroty czy całe wzory konwersacji służące do tego, by wytrącić przeciwnikowi broń z ręki, by po prostu „zamknąć mu usta”. Jednym z tego rodzaju zwrotów jest na przykład stwierdzenie: „Przecież to nie wnosi nic nowego!”. Inna możliwość niedopuszczenia przeciwnika do głosu polega na wykorzystaniu techniki „zdartej płyty”. Chodzi o to, by uporczywie powtarzać ten sam argument, nie przejmując się tym, co mówią przeciwnicy.
Przyznaję, że jednym tchem przeczytałam podręcznik kursu, stwierdzając, że ów męski triumwirat stosował prawie wszystkie opisywane w nim techniki! Swoimi spostrzeżeniami podzieliłam się z koleżankami z pracy, po czym same zaczęłyśmy stosować podobną strategię.
Minęło pół roku, i proszę bardzo, stosunki w naszym zespole uległy radykalnej zmianie. Wygrałyśmy. Ale jak tego dokonałyśmy? Sięgnęłyśmy po ten sam oręż, którego używali nasi przeciwnicy. Nie wiem, czy mogłyśmy wówczas wybrać inną strategię, w każdym razie dziś zdaję sobie sprawę z tego, że mojej kobiecej tożsamości nie służy sytuacja, gdy muszę walczyć bronią patriarchatu. Wiele kobiet musiało posługiwać się tą taktyką, by wywalczyć stanowiska, które dziś zajmują, należy jednak pamiętać, że sięgając po oręż patriarchatu, narażamy się na niebezpieczeństwo niedorozwoju kobiecości. Pojęcie „babochłopa” odnosi się właśnie do tego rodzaju kobiet, które w swych zachowaniach stosują męskie strategie. Być może są one efektywne, ale koszty psychiczne, jakie to za sobą pociąga, są znaczne.
Daniela Heisig tak pisze na ten temat:
U kolebki ruchu emancypacji kobiety często wychodziły z błędnego założenia, że muszą pozyskać dla siebie męskie wartości, że muszą mierzyć się miarą właściwą mężczyznom, że muszą się z nimi utożsamiać. W ten sposób kobiecość jeszcze bardziej ulegała wyparciu i odszczepieniu. A przecież emancypacja kobiet nie może oznaczać utożsamienia się z zasadą męską19.
Skutki działania negatywnych aspektów patriarchalnego ani-inusa mogą być dla psychiki kobiety zabójcze, gdyż patriarchat lekceważy kobiecość, oceniając wyżej to, co męskie. Kobiety z silnie patriarchalnym animusem znajdują się więc w wielkim niebezpieczeństwie: grozi im to, że zaczną rozwijać energię męską, odrzucając wszystko, co decyduje o ich kobiecości. Może lo znaczyć, że w końcu same dla siebie będą wrogami, że w głębi duszy zaczną lekceważyć siebie za to, że są kobietami. Zjawisko to jest tak bardzo groźne dlatego, że zachodzi na płasz-czyźnie nieświadomej i dotknięte nim osoby nie mają nad nim żadnej kontroli. Kobiety odrzucające swoją kobiecość cierpią na depresję, na wyjałowienie emocjonalne, stają się pracoho-liczkami i nigdy nie są z siebie zadowolone. W skrajnych przypadkach mogą się u nich pojawić myśli samobójcze zrodzone /. poczucia własnej bezwartościowości. W duszach tych kobiet tkwi negatywny animus, ojciec wszelkiego rodzaju wątpliwości, nieustająco podważający prawo kobiet do własnego zdania, lako największą pochwałę negatywny animus może ostatecznie rzucić jowialnie: „No, jak na kobietę, to całkiem nieźle”.
W naszym społeczeństwie kobiety na ogół dorastają pod wpływem patriarchalnych wyobrażeń. Owszem, zdarzają się wyjątki, ale większość kobiet nosi w głębi duszy patriarchalnego animusa. Te, które określamy mianem „silnych”, pod wpływem ruchu emancypacji postanowiły bronić się przed postawą patriarchalną, toteż na płaszczyźnie świadomości są dumne / własnej kobiecości. Ale w ich nieświadomości często czyha wielki wróg wszystkiego, co kobiece: negatywnie ukształtowany animus. A zatem największym wrogiem kobiet nie jest jakiś nie-
109