- Bzdury, moja droga! - wykrzyknęła madame, która najwidoczniej uważała, że uwaga ta była w tej chwili nie na miejscu. - A któż to pani naopowiadał takich rzeczy?
- Martin powiada, że kiedy naprawiano starą bramę na dziedziniec, dwakroć wstawał przed wschodem słońca i widział postać kobiecą znikającą w głębi lipowej alei. -1 cóż w tym dziwnego, zważywszy, że na łąkach nad rzeką pasą się krowy, które trzeba doić - powiedziała madame.
- Nie wiem, ale Martin do dziś się boi; prawdę mówiąc, to nigdy nie widziałam kogoś tak wystraszonego.
- Niech pani, broń Boże, nie wspomina o tym Carmilli; z jej okna widać tę aleję, a ona jest jeszcze większym tchórzem niż ja - jeśli to w ogóle możliwe.
Tego dnia Carmilla zeszła na dół jeszcze później niż zwykle.
- Tak się wystraszyłam w nocy - powiedziała, gdy tylko podeszła do nas. - Gdyby nie amulet kupiony od tego biednego garbuska, którego tak ostro zwymyślałam, na pewno zobaczyłabym jeszcze straszniejsze rzeczy. Śniło mi się, że coś czarnego podeszło do łóżka. Obudziłam się przerażona i doprawdy przez parę sekund zdawało mi się, że jakaś ciemna postać czai się koło kominka. Ale sięgnęłam pod poduszkę i gdy tylko palcami wyczułam amulet, postać zniknęła. Jestem przekonana, że gdybym go nie miała, coś straszliwego zjawiłoby się i chwyciło mnie za gardło, tak jak te biedne kobiety, o których tyle mówią.
- Posłuchaj, co mnie się wydarzyło - wtrąciłam i opowiedziałam jej moją przygodę. Carmilla zdawała się być przejęta grozą.
- A czy miałaś przy sobie amulet? - spytała z największą powagą.
- Nie, jest w porcelanowej wazie w salonie. Ale jeśli tak w niego wierzysz, tej nocy na pewno wezmę go z sobą.
Dziś, po tak długim czasie, nie umiem wytłumaczyć ani nawet zrozumieć, w jaki sposób udało mi się przezwyciężyć lęk do tego stopnia, że odważyłam się spać tej nocy sama w pokoju. Pamiętam wyraźnie, że przypięłam amulet do poduszki. Zasnęłam niemal natychmiast i całą noc przespałam głęboko, lepiej nawet niż zwykle. Następna noc minęła równie dobrze. Spałam wyjątkowo głęboko, bez żadnych sennych marzeń. Obudziłam się jednak z uczuciem znużenia i smutku, ale na tyle nieuchwytnym, że niemal sprawiało mi przyjemność.
- Czyż d nie mówiłam - powiedziała Carmilla, gdy opisałam jej moją spokojną noc.
-1 ja także świetnie spałam zeszłej nocy. Amulet przypięłam do nocnej koszuli, na piersi. Tamta noc zdaje się tak odległa... Pewna jestem, że to wszystko było zjawą, złym snem. Kiedyś myślałam, że senne koszmary to sprawa złego ducha, ale nasz doktor wytłumaczył mi, że to niemożliwe. To tylko zaraza - twierdził - albo inna choroba puka do drzwi, a nie mogąc wejść do środka, przechodzi, pozostawiając lęk.