lonych na trzy poziomy: 1/ poziom_aktu lokucyjnęgo, zdaniowego, czyli aktu mówienia; 2/ poziom aktu ijlokuęyj-nego, czyli tego, co czynimy lub osiągamy przez mówienie, powiadając coś^/ poziom aktu perlokucyjnego, czyli skutków osiąganych przez fakt, żlT mówTmy^tiedy każę komuś zamknąć drzwi, to robię trzy rzeczy: odnoszę treść relacji działania (zamknąć) do jej dwu argumentów (adresata prośby oraz jej przedmiotu, drzwi); jest to (lokucyj-ny) akt mowy. Mówię to jednak z siłą rozkazu, nie zaś stwierdzenia, życzenia lub obietnicy; jest to akt illokucyj-ny. Wreszcie, mogę wywołać pewne skutki, na przykład strach, przez fakt, że wydałem rozkaz; skutki te czynią z dyskursu rodzaj bodźca stwarzającego określone reakcje; jest to akt perłokucyjny.
Co wynika z tych rozróżnień dla naszego problemu intencjonalnej eksterioryzacji, przez którą zdarzenie przekracza siebie w znaczeniu?
Akt lokucyjny jako zawartość semantyczna uzewnętrznia się w wyrażeniach. Zdanie można przecież rozpoznać wielokrotnie jako to samo dzięki temu, że wyraża to samo. Tak więc zdanie przedstawia się jako coś wy-po-wiedzianego (Aus-sage, e-nonciation), co można przekazać innym jako określony sens. To, co pozostaje tożsame, to sama struktura orzekająca, jak fo było widać na przytoczonym przykładzie; tak więc wyrażenie dotyczące działania daje się utożsamić przez swój konkretny predykat (takie oto działanie) i swoje dwa człony czy argumenty (ten, kto działa, i obiekt działania). Także akt illokucyjny może się uzewnętrznić dzięki schematom gramatycznym (tryb oznajmujący, rozkazujący itd.) i innym sposobom, które zaznaczają moc illokucyjną wyrażenia i pozwalają rozpoznawać je jako to samo. Co prawda, w żywej mowie siła illokucyjną daje się rozpoznać tyleż dzięki mimice i gestom, co dzięki rysom ściśle językowym, w samym zaś
dyskursie rysy najsłabiej zaznaczone, zwane prozodią, dostarczają wskaźników najbardziej w tym zakresie precyzyjnych. Niemniej jednak znamiona ściśle syntaktyczne stanowią system zapisu, który umożliwia w zasadzie utrwalenie w piśmie oznak siły illokucyjnej. Trzeba natomiast przyznać, że akt perlokucyjny, będący pierwotnie rysem dyskursu mówionego, stanowi aspekt dyskursu najopor-niej poddający się zapisowi.
Jednakże działanie perlokucyjne jest tym właśnie, co w dyskursie jest najmniej dyskursywne. Jest ono dyskursem jako bodziec. Tutaj dyskurs działa nie dzięki temu, że mój rozmówca rozpoznał moją intencję, lecz jak gdyby na ^ sposób energetyczny, przez bezpośredni wpływ wywierany na emocje i skłonności afektywne rozmówcy. Tak więc ! akt zdaniowy (lokucyjny), siła illokucyjną i działanie perlokucyjne — w tej kolejności — coraz słabiej poddają się intencjonalnemu uzewnętrznieniu, umożliwiającemu u-trwalenie ich w piśmie.
• Tak więc przez znaczenie aktu dyskursu, czyli przez noemat aktu mowy trzeba rozumieć nie tylko korelat zdania w wąskim sensie opisywanym przez akt lokucyjny, lecz także korelat siły illokucyjnej tego aktu, a także jego skutki jako działania perlokucyjnego, w tej mierze, w jakiej te trzy aspekty aktu dyskursu są skodyfikowane i kontrolowane przez reguły językowe, w tym stopniu zatem, w jakim można je rozpoznać jako tożsame co do ich znaczenia. Nadaję więc tutaj bardzo szeroki sens słowu znaczenie (signification), obejmując nim wszystkie aspekty i wszystkie poziomy intencjonalnego uzewnętrznienia, które z kolei umożliwia uzewnętrznienie dyskursu w piśmie oraz w dziele.
231