wacji zależało od skuteczności, z jaką postfigura-tywny system był przekazywany młodszemu pokoleniu, od tego, z jaką dokładnością młodzi kopiowali życie swych przodków. Z upływem czasu, gdy człowiek nauczył się żyć w wielu różnych środowiskach, gdy ludzie coraz częściej podróżowali i wymieniali pomiędzy sobą przedmioty, kontrasty pomiędzy różnymi postfiguratywnymi kulturami stały się podłożem zmiany i spowodowały powstanie kultur kofiguratywnych, w których ludzie, niegdyś wychowani w jednej formie identyfikacji kulturowej, nauczyli się dostosować się do innych form identyfikacji, przekonani, że każda forma identyfikacji ma charakter absolutny.
Później, pojęcie zmiany włączone zostało do wielu kultur jako jeszcze jeden ich postfiguratyw-nv element. Młodzi nauczyli się od starszych, że powinni pójść dalej, niż oni zaszli, osiągnąć więcej i dokonać nowych rzeczy. To przekraczanie granic miało jednak zawsze mieścić się w wyobraźni starszych i mieli być oni w pełni informowani o postępach młodszego pokolenia. Syn mógł pływać po morzach, których ojciec wcale nie znał, studiować fizykę nuklearną, choć ojciec miał tylko podstawowe wykształcenie, latać samolotem, na który ojciec patrzył tylko z ziemi. Syn chłopa mógł zostać naukowcem, syn biedaka mógł podróżować, syn nauczyciela mógł zostać badaczem.
Miłość i zaufanie, oparte na zależności dziecka i czułej trosce rodziców umożliwiały jednostce, która wychowała się w jednej kulturze, przejście do innej kultury bez wyparcia się wcześniejszej nauki, a jedynie wprowadzenie do niej pewnych poprawek. Rzadko pierwsze pokolenie dobrowolnych emigrantów i pionierów bywało pokonane przez warunki nowego środowiska. Wcześniej uzyskane wykształcenie zazwyczaj im wystarczało. Jeśli jednak nie potrafili sobie przyswoić wszystkiego, co nowe, w sposób postfiguratywny, nie byli też w stanie przekazać swej wiedzy dzieciom, a w szczególności nie byli w stanie nauczyć ich tego, co odkryli w sobie, gdy osiedlali się na nowej ziemi — że mogą uczyć się — nowych rzeczy od innych, jeśli nie mogą się ich nauczyć od rodziców.
Tam, gdzie nie ma osób dysponujących bardziej rozległą wiedzą, którym rodzice mogliby oddać na naukę swe dzieci, ojciec i matka tracą pewność siebie i stają się bezradni. Wierząc w to, że muszą istnieć odpowiedzi na pytania młodych, rodzice wielokrotnie powracają do tych samych spraw: „Jak mamy wyjaśnić dzieciom, co złe a co dobre?” Jedni rodzice próbują rozwiązać ten problem dając dzieciom bardzo mgliste zalecenia: „Będziesz to musiał sam ustalić dla siebie.” Inni rodzice pytają: „A co robią inni?”. Odwołanie się jednak do kofl-guratywnych kultur staje się wyjściem bezsensownym dla rodziców, którzy mają wrażenie, że ci inni — rówieśnicy ich dzieci — postępują w sposób, który dla ich dzieci będzie niebezpieczny. Wreszcie rodzice nie potrafią zrozumieć, co dzieci właściwie przyjmują jako pewniki w postępowaniu.
Reagują największym rozgoryczeniem i żalem, gdy widzą, że dla ich dzieci nie da się osiągnąć tego, o czym zawsze marzyli wierząc, że istnieją
12 — Mead — Kultura 139