S o w i ż r z a ł
przyczynę, aby na kwesty je odpowiadał. Jeśliby z siebie dosyć nie uczynił, tedy między nimi miejsca mieć nie miał.
Sowiźrzal na to kazał powiedzieć mówiąc: — Powiedz tam panom swoim, że ja inaczej nie uczynię, tylko jakom umyślił. Mam nadzieję w Panu Bogu, że tak jako na cnotliwego przysluszna, sam od siebie każdemu dosyć uczynię, jakom dawno zwykł.
Nazajutrz zeszli się wszyscy doktorowie i mistrzowie. W tym też Sowiźrzal przyszedł. Miał z sobą swego gospodarza, przytem mieszczanów i innej drużyny niemało, dla jakiego gwałtu i konfuzyji od studentów. Oba-czywszy go każą mu na katedrę wstąpić, aby na ich kwesty je odpowiadał. N aj pierwsze pytanie rek torowe było, aby powiedział a prawdą tego dowiódł, jako wiele kropli wody 21 w morzu jest. Jeśliby tego nie wiedział, tedy go za głupiego i prześladownika nauk wszystkich mieć chcieli, a k temu jeszcze skarać go mieli. Na takowe pytanie nie myśląc wiele wnet odpowiedział: — Rozkażcie pierwej innym wodom stanąć, które ze wszystkich stron do morza cieką; tedy wam powiem i prawdziwie dowiodę, i samo się to pokaże. — Rektorowi się to widziało być nie podobna, aby wodę mógł zastanowić; zaniechał tej rzeczy a tak zawstydzony został.
Drugą gadkę jemu zadał mówiąc: — Powiedz mi, wiele dni zeszło od czasów Adama aż do dzisiejszego dnia? — Krótkimi słowy jemu odpowiedział: — Tylko siedm; a kiedy te miną albo zejdą, tedy się inne poczynają, a to trwać będzie aż do skończenia świata.
Rektor rzecze: — Trzecią gadkę przełóż! Gdzie śrzo-dek stoi świata? Sowiźrzal odpowiedział: — Tu jest po-śrzodek świata. Chcecie li się prawdziwie dowiedzieć, każcie sznurem zmierzyć. — Rektor odpowiedział: —
Jeślibym ja to miał czynić, wolę tego zaniechać, a z tobą w rzecz się więcej nie wdawać.
Po czwarte, już będąc bardzo rozgniewany, pytał się: — Powiedz mi, daleko li jest niebo od ziemie? — Sowiźrzal odpowiedział: — Niedaleko bardzo. Kiedy kto w niebie gada albo mówi, tedy tu na ziemi dobrze słyszeć. Wleźcież wy tam do nieba, a ja cicho będę gadać, to wy w niebie będąc usłyszycie; a jeśli się tak nie znajdzie, niech będę winien.
Jeszcze piątą gadkę mu zadał mówiąc: — Jako wielkie jest niebo? — Sowiźrzal natychmiast odpowiedział: — Jest tysiąc sążni na szerokość, a tysiąc łokci na wysokość; to nie może chybić. Nie chcecie li temu wierzyć, weźcież słońce i księżyc, także wszystkie gwiazdy z nieba a mierzcie je; tedy tak jako powiadam wam, najdziecie.
Wszyscy się na to zdumieli, że tak chytrze uczony był; musieli mu dać za wygraną. Potem oburzyli się wszyscy przeciwko niemu, że ich swoją przewrotną nauką zwyciężył; bo było im to bardzo ciężko, że go ułowić nie mogli i lekkości mu nie dowiedli.
Tak tedy Sowiźrzal odszedszy od nich złożył reweren-dę a wędrował do Erfortu 22.
Jako Sowiźrzal w Erforcie będąc osła czytać uczył na starym psałterzu
Sowiźrzałowi zachciało się do Erfortu, jako tylko szalbierstwo swoje w Pradze był pokazał, bo się bał, by go nie gonili a sromoty jakiej mu nie uczynili.
Przyszedłszy do Erfortu, miasta, w którym też znamienite i sławne jest kolegium, tam swoje listy rozbił; a zwłaszcza na kolegium, aby o nim wiedzieli.
205