„BALLADYNA", CXTU ZABAWA W l«MWU 49
„BALLADYNA", CXTU ZABAWA W l«MWU 49
WIKTOM WgJNTBAUB
oglądając Ją nic może się poddać „rozsądnej iluzji" [„Unmóglich kami ich di m eto wnta/Hfi /liunon klidnkommit” (I. 7))1. Zniecierpliwiona publiczność zaczyna wroncic demonstrować przeciwko sztuce. Pojawia slą ni scenie autor, który próbują interwencji w obronie swego dzielą Kot w butach to komedia o Iluzji scenicznej. Komizm tej dowcipnej sztuki polega na ustawicznej konfrontacji świata fantastyki z reakcją na tą fan tarty kę flUsterskiej publiczności.
Nie winy. czy Słowacki komedią Tiecka czytał, ale musiał o niej przynajmniej słyszeć, choćby s Dt TMtmęu (cz. 1. roadz. 29) pani de Stell, entuzjazmującej tlą drameturgią tego poety. Natomiast wiemy, te bardzo itarannie przestudiował sztuką ewokowania baśniowej iluzji — po ta aby ją raz po razu niszczyć — na materiale epickim Arlosta. Świadczyć bądzie o tym wlrtuozyjne posługiwanie sią tą techniką w Be-atomhm. Balladyno. o czym uprzedza list dedykacyjny 1 co przypomina tpUof, miała być próbą zastosowania takiej techniki w dramacie, potraktowania twmzywt dramatycznego z „ariostycznym uśmiechem’'.
Poemat Arlosta jest przetworzeniem średniowiecznych poezji rycerskich cyklu karołitekiego. Stosunek włoskiego poety do tworzywa jest tu skomplikowany. Żywo reaguje on na urok poetycki świata tych tra-dycjrjnych powieści, barwnie czar Jego ewokuje. ale równocześnie nie traktuje go na seria bawi sią nim. podkreśla jego absurdalność, raz po raz parodiuje go. Czar Ortanda śnionego to swoisty aliat poetycki nostalgii i drwiny. Dlatego właśnie taki np Schelling uważał go za poetą — romantycznego:
Takie Artoito ukształtował i1 24) inalarial wedle twego widzimisie. domle-aiwp do akr mom refleksji (swawoli Ponieważ ad Jedna z podstawowych cech cMraMaryrtyaarth romantyki połaga przede wszystkim na apłatanhi powali I tarta mulmy M I « aw> rtwtartzłć; i drogiej strony Je«o. laby tok yowtodart. mMiPrrn- U"tm Sthalkk3rnęk2i. tonmęn'] luzu3 nauiral-aort. |—isilitinli porty w epice. Sroka dą pna to penem swojego pned-
Tb samą rolą, Jaka w poemacie Ariosta przypadła średniowiecznemu romansowi rycerskiemu, odgrywają w Ballady4 charakterystyczne motywy fikcji dramatycznej Szekspira. Słowacki gra nimi. ustawicznie prowokuje konfrontacją z teatrem Szekspira, łączy Je w nieoczekiwane skojarzenia, stara sią wydobywać tkwiący w nich potencjał poetycki, a równocześnie raz po ras daje nam do zrozumienia, że tego wszystkiego nie
•Ł Tleck. Werke. Mit dwa Nwhwotl von R. Alt wy a. Hamburg M.tWL
•F W. 1 Schelliag, Sefcnftea nr Płuloiophw itr Kunst. Lelpzig 1907. a lit Cyt. sa t Strohschntider-Kohri, Ole romonilicte Iroato ta TWw Cmśmn TUWagw IMS, i. K naloty traktować zbyt serio, że to tylko zabawa w Szekspira. Robi to drogą intensyfikacji, wyolbrzymiania, nieraz do granic absurdu, tych rysów, które w recepcji romantyczną) uchodziły za szczególnie znamienne dla teatru Szekspira, za esencją „szekspiryzmu". W niemałej mierzą Jest Balladyno w ułożeniach autorskich wirtuozerskim popisem opanowania techniki szekspirowskiego dramatu. I jest tez próbą przezwyciężenia zależności od teatru Szekspira — poprzez spojrzenie nań z dystansu, z „ariostycznym uśmiechem".
Zęby sią o tym przekonać, trzeba bliżej zanalizować rodzaj nawiązań w Balladynie do Szekspira i nade wszystko te typowe w ująciu romantyków rysy teatru Szekspirowskiego, które Słowacki w dramacie swym tak swoiście potraktował i przez to sparodiował.
Powiązania z teatrem Szekspira biją w oczy przy najpobiezniejszej lekturze Balladyny. „Szekspir Ją porodził w głowie Juliusza" — itwier-dzJł Krasiński pod wrażeniem świeżej lektury dramatu1. Współczesny czytelnik gotów jest sformułować to wrażenie dużo brutalniej. Notuje takie opinie Csetó: „Utwór poskładany z kflku skradzionych mu ftj. Szekspirowi] motywów"; „cały ten szekspirowski bigos literacki" •-
Kilkakrotnie usiłowano zinwentaryzować zapożyczenia z Szekspira w Balladynie. Najcenniejszą taką próbą po Janie Zaborskim (U96), Windakiewiczu (1910) i Szyjkowskim (1923) Jest artykuł Jeana Boumlly La Part de Shaktspeart dane „Balladyna" 2. Zestawia on zapożyczenia precyzyjnie, nie gubi sią w szczegółach, trafnie stwierdza aluzyjny ich charakter. Natomiast próba BourriUy’ego, bardzo zresztą ogólnikowa, odpowiedzi na pytanie, po co Słowacki nagromadził w dramacie tyle alu-zyj do teatru Szekspira, wikła sią w sprzecznościach
Mówiąc o stosunku Balladyny do teatru Szekspira. Jesteśmy wiąc na szlaku dobrze przetartym przez nauką. Jeśli wypada tutaj przebiec go— jak najpobiezniej — raz Jeszcze, to dlatego, aby uwydatnić pewien
< - Pamlamik LUeracal iw.u
• Z Krasiński tuty. T. 1. Lwów IW, o. 1« fllst s 19 X !BMX
■ X. Csató. Stfctfi o dromatafh Slwcckitgo. Warszawa MM. a 75. Tg
• W ibiorse: Mtlcngtt de lilterofiire ccmporde <f de offe2U d MU-
eryslaw Brahmer. Warszawa IW.
Bourrllly (op. cit.) słusznie rnuwaza, te Epilog ata powali aa odcojfai« Brttodyay jako tragedii: Ja Mnoirnm morgue to patat ou to2 dissongneet «2«
boa//on «t du merptfll2ax dłlestent to tragiąae de toutes set ehorgos; et U Ma
lignę la dutaaee 4 IogueUe 1'auiear ą'» etui de teatr « erdoftoa" (Ł 90) A równo-czelnie twierdzi, ie postaci Balladyny mają „ano dimenżion. ane dennie. wut pritenee ęui en font atori des personami ihakeipeorlens por naIare" U. 2). U irracjonalizm Balladyny to echo J eotte abrurdlto uniwerieMe ąw ócłoze dana I2 trogSgnt LeorWn" (2. 90), a w zakończeniu czytamy, te Balladyna uaaaadaia życzenia porty s listu do maiki: .0. gdyby slaoąła kiedy pny królu Lotne2 I jggg żywa Ją „tragedią" (s. 91). A ulem Jestcie Jedna tragedia szekspirowska.