Zaśpiew
Lustra w których widziałam kolor moich ust,
Kto idzie tam, kto sobie dziwi sic na nowo?
Naszyjniku z kamieni agatu, zgubiony i rozsypany,
Jaka mrówka ciebie odwiedza w rozrośnictym lesie?
Haftko oderwana w miłosnym pośpiechu Leżysz na dnie Jakiej wielkiej rzeki?
Płaczu mój, kiedy odchodził ode mnie przyjaciel,
Dlaczego ciebie przypomnieć nie mogę?
Wczoraj to było a nie wiem czy było.
Wybiegłam do szkoły a wracam o Łasce, przygięta i sucha.
Siostry moje z rzymskich grobowców, chciałam być jedyna,
Ale zakrywają mnie, prowadzą w te same wrota.
Zaśpiew (x tomu Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada, 1974) podejmuje uniwersalny i stary jak świat topos śmierci. W polskiej literata. r1 2e zadomowi! się w latach £tn de siacie2u, a modernistyczna fascynacji Thanatosem miała wpływ na naszą kulturę duchową XX wieku Wystarczy przypomnieć Lament Kazimiery lilakowiczówny i w tytule, i w tę-macie ihłrtony do wiersza Miłosza — a także dzieło Jarosława 1 weszkie-\vk?za, tak urzeczonego urodą świata, jak przerażonego Jego absurdank przykładowo, a s ostatnich zbiorów Izba straceń ety Nowe Rzeczywistość potwierdzają ten truizm. Królewski temat kresu zterns kie; wędrówki przywołuje podmiot liryczny wierszy Jarosława Marka Kymkiewicza, zafascynowany chwilą odchodzenia w nicość:
Już tam jestem a tu jeszcze bywam Już się śmierci imieniem nazywam... 2)
Pasmo takich i podobnych myśli „o żywocie ludzkim” przewija się przez całą twórczość Miłosza, poczynając już od Skargi dam minionego cm&u z roku 1944. „O poezji dzisiaj — konstatuje ten autor — pisze się zbyt zawile, jakby w ostatecznym rachunku nie sprowadzała się do prób nazwania wspólnej nam doli skazańców w pascalowskiej piwnicy” s). Uczuciowej ekspresji Iwaszkiewicza czy barokowej wyobraźni Rymkiewicza przeciwstawia jednak emigrant z Berkeley spokój i „epicki” dystans wobec rzeczywistości, mądrość i chłód człowieka wszystkowiedzącego.
Kiedy pod wiązują chustką szczękę, w palce wkładają krzyżyk I gdzieś tam szczeka pies i błyszczy gwiazda.- 2)
O tym dystansie świadczy w Zaśpiewie sposób kreacji bohatera. Monolog o drodze w niebyt wkłada poeta w usta kobiety, która — mówiąc językiem Słowackiego — wszystko wybrała ze skarbca żywota i której w końcu przyszło się żegnać ze światem. Nazwaliśmy wypowiedź postaci mówiącej monologiem. Sam poeta określił ją celniej: zaśpiew. Rzeczownik ten wywodzi się z archaicznego wyrazu „zaśpiewanie” i znaczy tyle
namentów jest za to klasycznością brzmiąca polszczyzna, celnoać związków frazeologicznych, obrazowość i wizyjność, naprawdę godna liryki wysokiej. Harmonizuje t takim kształtem pełna godności i mądrości postawa autora, który a firmuje nieodwracalny porządek natury, skazujący na życie i wyrokiem śmierci.
co „melodia uwodyyt , „pieśń". Tytuiowi odpowiidi wintwi kowi tekstu, która tui cos z lamentu płaczki uloUtc^ co śuu „choć przed wiekami zrobiona". Długi lrui, prosta mionach * utckh wo-zduniowa, zestroje akcentowe wierna lonicznego i paraleimr idące pytania retoryczne — współtworzą spokojną elegijną muzykę słowa.
Kolokwialno-retoryczny język Miloas wyróżnia się pozorną pnąc* rocsystością, „niepoctycznością”, znaną Juz z wierszy UUkowtcsówny Nie ma tu efektownych figur stylistycznych i niezwykłych metafor. Jak bowiem powiedział T. S. Eliot, „można pisać bardzo wielką poezją t największą ekonomią wyrazu i przy najdalej posuniętej surowości w użyciu przenośni, porównań, pięknego słowa (..)“*). Zamiast tych or
Konwencja liryki roli, wybór kobiety na ho)satna liryku, ma zrozumiale uzasadnienie psychologiczne; ona właśnie, z racji struktury psy* chietnej, lepiej niż mężczyzna może „wyśpiewać" tą smutną pieśń po* żegnania, rosatania, odejścia, zapomnienia, zatracenia się i zbratania S długim ciągiem pokoleń. W istocie tekst Miłosza, numo świadomie zamierzonej naiwnej prostoty podmiotu mówiącego, urasta do miary paraboli. dotyczy człowieka w ogóle, każdego z nas, poety także, jak o tym pisze w wierszu Nad miastami'
Z lekkomyślnej kobiety, która jest jedno ze mną, htość mą śnie (-j Jest to i siebie samego zmierzyć, zapomnieć, politoszezyó*)
Stara kobieta z Załpiewu żegna się ze światem i sobą, rozstaje z przedmiotami, które towarzyszyły jej na co dzień bądź pozostały w jej pamięci jako synonimy największych przeżyć. Sygnałem wywoławczym strumienia świadomości staje się, przypadkowe może, spojrzenie w zwierciadło, co — niby w bajce ludowej — wszystko zgadło. Właśnie lustro przypomina kobiecie minioną bezpowrotnie młodość i piękność; teraz widzi ona w szklanym odbiciu jakąś obcą, me znaną jej pamięci postać, „sobie dziwi się”. Z perspektywy czasu ogląda dawną siebie jak martwą muszkę zatopioną w bryłce bursztynu. Wszystko bowiem odeszło w przeszłość, daleką już i obojętną. Jakim przeżyciem było kiedyś zgubienie w lesie naszyjnika! Upłynęły dziesięciolecia, Las się rozrósł, wciąż leżeć będą gdzieś na trasach mrówczych wędrówek rozsypane agaty, chociaż nie będzie już ich właścicielki Ironia losu na tym właśnie polega, że przedmioty martwe przeżywają ich posiadaczy, jak owa haftka „oderwana w miłosnym pośpiechu”. Miłość, porywy namiętności uniosły bezpowrotnie nurty wielkiej rzeki, której na imię przemijanie i zapomnienie. Kiedyś odejściu ukochanego towarzyszył ból i płacz. Teraz kobieta jakby wyrwana z długiego snu nie może nawet przypomnieć tamtych łez, wątpi w ogóle w realność wspomnienia. Po przekroczeniu norwidowskiej granicy bez-tęsknoty i bezpamięci wszy-
*) J. M. Rymkiewicz, Thema reginm, Warszawa 1978, s. 44.
*) Cł Miłosz, Prywatne obowiązki, Paryż 1972, s. 69.
Cł Miłosz, Elegia dla NJt., [w:] Wiersze, t 2, wyd. cyt. s. 202. ^
ł) T. S. Eliot, Dante, „Poezja” 1968, nr 9, s. 41.
8) Cz. Miłosz, Nad miastami, [w:] Wiersze, t 2, wyd. cyt, s. 251.