€
Dziś po południu tata zabiera nas z Alcestem do zoo.
Alcest to mój kolega, ten, który jest bardzo gruby i bez przerwy je, chyba kiedyś już wam o nim mówiłem.
Strasznie się z Alcestem ucieszyliśmy. A było tak: bawiliśmy się w ogrodzie, kiedy przyszedł tata i powiedział, że gotów jest poświęcić część dnia i zabrać nas do zoo, żebyśmy pooglądali zwierzęta. Ponieważ była przy tym mama, tata wyjaśnił jej, że czasem trzeba wczuć się w potrzeby dzieci i nie żałować im czasu. Mój tata jest naprawdę super!
Alcest powiedział, że wolałby spędzić popołudnie w cukierni najedzeniu ciastek, ale że w końcu zoo też nie jest złe.
Kiedy we trzech przyszliśmy do zoo, były tam tłumy. Tata kazał nam uważać, żebyśmy się nie zgubili. Przy okienku wynikła mała dyskusja, bo Alcest koniecznie chciał, żeby tata kupił mu cały bilet, ale tata kazał mu być cicho. Pocieszyłem Alcesta, tłumacząc, że płacimy tyle samo co wojskowi, że traktują nas jak żołnierzy. To się Alcestowi spodobało - wkroczył do ogrodu zoologicznego, krzycząc: „Raz, dwa! Lewa, prawa!”, i chciał, żeby tata wybijał krok.
Poszliśmy od razu do małp. Małpy są zabawne, robią śmieszne rzeczy i podobne są do mnóstwa znajomych osób. Ponieważ