powiedli do miasta. Jędrzejowa wzięła mię za rękę i slyśmy z niemi aze do figury za wsią. Juz go tez więcej nie widziałam. Chowali mię przy sobie Wojciechowie. Zrazu mi było dobrze; tatuś parę razy pisali, ale potem przestali, a raz jak Wojciech wrócił z miasta, tak powiedział, ze tatuś umarli i ze grunt i chałupa juz teraz do nich należą, i pocęli się ze mną obchodzić gorzej, jak ze sługą. O dobytek nie chodziło mi wcale, ale za tatusiem płakałam okrutnie i co sobie wspomnę, to zawdy płacę. O mój tatusiu, mój tatusiu jedyny! ani tez wiem, w której stronie świata cię pochowali (plącze).
FELDWEBEL.
Biedna Marysiu! nie ty jedna jesteś nieszczęśliwa. Widzisz i ja mam córkę. Trzynaście lat służę przy wojsku, a przez cały ten czas nie puścili mię na urlop. Pisywałem do niej, ale mi donieśli, że umarła. Napłakałem się dosyć i przestałem pisać, bo mi o gospodarstwo, ani o dom już nie chodziło, skoro straciłem dziecko. Dopiero przed trzema miesiącami, jeden rekrut powiedział mi, że ona żyje. Niedługo już miałem dosłużyć, dostałem abszyt i wracam. Widzisz moje dziecko, że mnie Bóg pocieszył, może też i ciebie Jego laska pocieszy.
MARYSIA.
O święty Jezu, cy tez Pan Bóg zesłał was na moje pociesenie, musieliście tez za wasą dziewuchą płakać, zawdy spominać, tak jako ja mojego biednego tatusia.