ROZMOWY Z DIABŁEM
Tym samym własne swoje zanikanie 1 wygaśnięcie spostrzegam. A teraz,
Skoro już słabość i bladość, i jakaś Nie-doro śniętość, j ak aś nie o dzo wna Nie-wybujałość gorsząca orszaku Staje się moim udziałem i rośnie,
1 z każdą chwilą powiększa się jeszcze (to jest ta słabość i nie-wybujałość),
Rosnąc doprawdy do nieskończoności,
To już przerasta moje siły. Bo też
jak bym ja mógł, skończonym będąc całkiem,
Walczyć z nieskończonością swej słabości?
1 tak znikomość owego orszaku,
Kiedy się stała moją znikomością,
Osiąga wreszcie to, o co chodziło.
Bo przecież tylko o to tam chodziło,
Żeby mnie zgnębić samo-utwierdzeniem. Orszak mnie miał pokonać swoim prawem, Legitymacją, nieskończonym wreszcie Wzrastaniem swego bycia. A że w końcu Nie tak, ale inaczej mnie wygasił (czyniąc mnie swoim odbiciem, a potem Dając mi udział we własnym upadku,
Który okazał się też bezgraniczny),
To przecież, tak czy tak, wygasam albo Zostaję wygaszony. Więc na próżno,
Orszak zostanie zwycięzcą, ponieważ. Ponieważ właśnie zostanie zwycięzcą.
STENOGRAM Z METAFIZYCZNE] KONFERENCJI PRASOWEJ DEMONA W WARSZAWIE DNIA 20 GRUDNIA 1963
rzestaliście we mnie wierzyć, oczywiście, wiem o tym. Wiem o tym, a rzecz mi jest obojętna. Wierzycie we mnie czy nie wierzycie, to nie moja sprawa, to wasza sprawa i tylko wasza. Rozumiecie, panowie? Jest mi to obojętne bezgranicznie, najzupełniej, albo, jeśli zaciekawi czasem, to tak tylko, jak umysł badacza bywa pociągnięty przez jakieś curiosa przyrody. Umysł, powiadam, bo we wszystkim, co czynię, we wszystkim, czego doświadczam, rzecz jest bez znaczenia, bez najmniejszego znaczenia. Nie drażni to mojej próżności, że odmawiacie mi istnienia, albowiem nie ma we mnie próżności, nie chcę przecie wydać się wam lepszym, niż jestem, ani nawet takim jakim jestem, bo chcę być czym jestem i więcej nic. Wasza niewiara nie narusza żadnego z moich pragnień, bo wszystkie moje pragnienia są spełnione. Nie zależy mi na tym, by moje istnienie było uznane, zależy mi na tym, by dzieło niszczenia nie osłabło. Wiara albo niewiara w mój byt nie ma wpływu na rozmiar mojej surowej pracy.
Czasem zastanawiają mnie przyczyny tej niewiary, ot, tak, zwyczajnie, sprawa zatrzymuje na chwilę mój wzrok, przyglądam się waszemu żałosnemu sceptycyzmowi, jak wy się przyglądacie pająkowi łażącemu po
53