Małgorzata Marcjanik
Tradycyjna polska grzeczność jest hierarchiczna*. Cecha ta pozostaje :zęsto w konflikcie z niesionym wraz z demokracją ustrojową i obyczajową igalitaryzmem, jak też modą na indywidualizm.
Prawo do zachowań indywidualnych, charakterystyczne dla innych kul-ur, zwłaszcza amerykańskiej (która w istocie sankcjonuje wolność kodyfi-;owaną), w kulturze polskiej odbierane jest jako odstępstwo od normy. Jako lonszalancja właśnie, wobec której Polak średniego i starszego pokolenia. ;tóry odebrał dobre, tradycyjne wychowanie, odnosi się z rezerwą.
Wśród zachowań mieszczących się w polskiej normie grzecznościowej ic ma pouczania. Dobrze wychowany Polak z reguły nie zwróci więc rod3-owi uwagi, że ten pokonuje grzeczność na skróty. Będzie milczał z dcz-probatąi krytycznie obserwował. Dostarczy mu to pewnie satysfakcji pły-ąccj z przekonania, żc jest lepszy. Ale nie ułatwi komunikacji. Rezerwa robcc nonszalanckiego rozmówcy jest jak mur-a mamy przecież budować tosty10.
iwarlc pasują jak ulał do współczesnych obyczajów polskich. Oto kilka z nich: przerywaj ludziom w polnie zdaniu; jedź wolno szybkim pasem; parkuj w miejscach zarezerwowanych dla inwalidów; pylaj ludzi, c kosztowały ich ubrania; dawaj podwładnym odczuć, żc są podwładnymi.
Zob. na ten temat: M. Cybulski, Pan i sługa. Niektóre społeczne uwarunkowania zmian w polskich ob}xza-ich językowych, (w:) Uwarunkowania i przyczyny zmian Językowych. Zbiór studiów, red. ii. Wrocławska, /ars za w a 1994, s. 31-39. Również, tegoż, autora: Obyczaje językowe dawnych Polaków. Formuły werbalne ' dobie ircdnlopolskiej, IM/. 2003.
1 Nawiązuję do znanej i często ostatnio przywoływanej |Wi»cy Mosty zamiast muraw. O katnunikuwtuuu lę między ludimi, red. J. Stewart, Warszawa 2002, będącej swoistym przesianiem dla dzisiejszej komu-ikacji.
Tomasz Łysakowski
Słowo
Przepraszam - słowo magiczne, wypowiadane przez nas codziennie nieskończenie wiele razy do innych ludzi: zarówno tych, których wcześniej zdarzyło nam się skrzywdzić, jak i do tych, od których czegoś chcemy (np. by nas w tramwaju przepuścili).
Słowo przepraszam to czasownik w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Bliski jest dwóm innym czasownikom w pierwszej osobie, uważanym (tak jak i przepraszani) za słowa magiczne: proszą i dziękuję. Wyrażenia te mają kilka wspólnych cech: są silnie skonwencjonalizowane i zwykle mają charakter performatywny: samo ich pojawienie się w wypowiedzi tworzy pewną rzeczywistość społeczną. Przepraszam, proszę i dziękuję właśnie przez to, żc mówię, iż to robię. Prócz funkcji performatywnej przekaz przepraszający pełni też funkcję komunikacyjną. Celem przeproszenia jest bowiem, jak zauważa w Polskiej grzeczności językowej Małgorzata Marcjanik, „spowodowanie przez osobę przepraszającą, by partner nie czuł do niej z powodu jej zachowania nic złego”1.
M. Marcjanik dzieli przeproszenia na dwie kategorie: przeproszenia właściwe (przekazy o treści ogólnej «Mówię, że żeluję, żc zrobiIcm/zrobilam coś, co było dla ciebie zle») ora/, inne przekazy, podobne w formie przeprosinom właściwym, ale niosące nieco inne treści. Mogą one informować adresata o tym, że nadawca wie, żc przekracza jakąś normę obyczajową i z góry na siebie za to przekroczenie bierze odpowiedzialność2. Przekroczenie to
M. Marcjanik. 1‘olsku^izccziuńćj^yk»wn. Kielce 2lK>2.
239