img069

img069



Mama zawiozła nas nad morze. Zdezelowanym samolotem linii Bangladesh Biman poleciałyśmy do Cox’s Bazar, dawnego kurortu z czasów kolonizacji brytyjskiej. Zamieszkałyśmy w czymś, co było niegdyś wytwornym wiktoriańskim hotelem, a z czego teraz pozostała tylko ruina pełna gigantycznych karaluchów. Miejscu temu nie brakowało uroku.

W Cox’s Bazar nie było już żadnego letnika. Ogólnie biorąc, Bangladesz nie uchodził za miejsce wakacyjnych wyjazdów. Hotel był pusty, nie licząc pary siedemdziesięciopięcioletnich Anglików, którzy pędzili tu życie zamknięci w swoim pokoju, czytając przedpotopowe numery „Timesa”; wieczorem schodzili do „restauracji”, ona w wieczorowej sukni, on w smokingu, i rozglądali się wokół z pogardą.

Bez przerwy chodziłyśmy na plażę. Zatoka Bengalska jest porażająco piękna: nigdy dotąd nie widziałam równie wzburzonego morza. Nie mogłam pozostać obojętna na zew tak ogromnych fal; od rana do wieczora siedziałam w wodzie.

Nikt oprócz mnie nie pływał. Mama i Julietle leżały na piasku. Ludek plażowy, składający się głównie z dzieci, szukał muszli nadających się na sprzedaż. Zachęcałam dzieciaki, żeby weszły ze mną do wody. Uśmiechały się i odmawiały.

Spędziłam upajające dni. Odkryłam uzasadnienie swn jego życia, dotykając niemal nieba na grzbietach Cal. Im były ogromniejsze, im dalej mnie unosiły, tym wyżej mnie wyrzucały w górę.

Nocami w łóżku z baldachimem w zrujnowanym hotelu obserwowałam karaluchy, wspinające się po muślinie moskitiery, czując jeszcze w kościach pląsy przypływu i odpływu. Marzyłam tylko o jednym: żeby tu znowu wrócić.

Któregoś dnia, kiedy już od wielu godzin siedziałam w wodzie z dala od brzegu, poczułam, jak za stopy chwyta mnie jakieś mrowie rąk. Wokół nie było nikogo. To musiały być ręce morza.

Z przerażenia nie mogłam wydobyć głosu.

Ręce morza powędrowały po moim ciele w górę i zdarły ze mnie kostium kąpielowy.

Broniłam się z całą energią rozpaczy, ale ręce morza były silne i było ich mnóstwo.

Wokół mnie nadal nikogo.

Ręce morza rozsunęły mi nogi i wtargnęły we mnie.

Ból był tak straszliwy, że odzyskałam głos. Wrzasnęłam.

Matka usłyszała mnie i popędziła ku mnie przez fale, także wrzeszcząc i to tak obłąkańczo, jak wrzeszczeć mogą tylko matki. Ręce morza mnie wypuściły.

Matka złapała mnie w ramiona i zaniosła na plażę.

W oddali widać było wychodzących z wody czterech Hindusów, na oko dwudziestoletnich, o ciałach smukłych i prężnych. Rzucili się do ucieczki. Nigdy ich nie złapano. A mnie od tej pory nikt już nie widział w wodzie.

129


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
msg2 (2) Wyjazd nad morze Wybierz środek transportu, zaznaczając jedną z opcji O Autokar ® Pociąg ^&
strona (10) Może pomoże wyjazd nad morze Wakacje 2013 zbliżają się wielkimi krokami, a biura podróż
RZYM 109 Spade zawiózł nas na lądowisko, skąd ten sam helikopter, którym tutaj przyleciałam, zabrał
IMGP98 Rysując kolorowe linie, sprawdzisz, kto dłużej podróżował nad morze.
JUŻ WIEM POTRAFIĘ NAD MORZEM (09) Którą drogą dziewczynka dojdzie nad morze? 9
12520 strona (10) Może pomoże wyjazd nad morze Wakacje 2013 zbliżają się wielkimi krokami, a biura
Piękna nasza Polska cała dobra I skromna - Jak każda Mama. Wszystkich nas płaszczem
Którą drogą dziewczynka dojdzie nad morze?
54576 Untitled 47 DZIECI JADĄ NA WAKACJE DOKĄD JEDZIE ULA? NAD MORZE DOKĄD JEDZIE ANIA? NAD JEZIORO
JUŻ WIEM POTRAFIĘ NAD MORZEM (18) Co zabieramy na wakacyjny wypoczynek nad morze?
zima(1) grudzień I W poszukiwaniu świętego Mikołaja- wyprawa nad morze (5.12.2008) I Kiermasz ozdób
Rymowanki ortograficzne Marzena marzy może pojadę nad morze, a może ryby złowię w jeziorze, może kra
Kiedy wyruszali w latach dwudziestych Kresowianie nad Morze i Pomorze, aby budować Gdynię, na pewno

więcej podobnych podstron