Spade zawiózł nas na lądowisko, skąd ten sam helikopter, którym tutaj przyleciałam, zabrał nas z powrotem do magazynu. Kiedy tam dotarliśmy, Bones uwolnił sześciu zakładników i powiedział im, że mogą sobie iść. Ludzie lana wyglądali na oszołomionych, nie zadawali jednak żadnych pytań, tylko szybko zniknęli w mroku nocy. Zanim dotarliśmy do ośrodka, po drodze jeszcze wysadziliśmy Spade’a. Byłam zmęczona fizycznie i emocjonalnie, ale mieliśmy jeszcze parę spraw do załatwienia.
Całą piątką udaliśmy się prosto do gabinetu Dona. Na mój widok stryj zmarszczył czoło i, wyraźnie zakłopotany, pośpiesznie odwrócił wzrok. No, tak. Byłam prawie goła. Całkiem zapomniałam, że jestem bardzo skąpo ubrana.
- Eee, Cat, może chcesz jakiś fartuch laboratoryjny... albo coś?
Bones zdjął kurtkę.
- Włóż to, skarbie, zanim twój stryj się zarumieni. Zrób to, bo inaczej zaraz wychłoszczę Juana za próbę zapamiętania wszystkich krągłości twojego tyłka.
Wzięłam od niego kurtkę i spiorunowałam Juana wzrokiem. W odpowiedzi uśmiechnął się bez cienia skruchy.
-A czego się spodziewałeś? Jak nie chciałeś, żebym patrzył, trzeba było zabronić jej paradować przede mną w tym stroju, amigo.
- Wszyscy tu jesteście, więc wygląda na to, że operacja zakończyła się sukcesem. — Don jak zwykle od razu przeszedł do rzeczy. — Cat, kazałaś przetransportować Noaha Rose’a prosto do szpitala? I dopilnowałaś, żeby spisano policyjny raport o wypadku?
- Tak. Bones mógłby pozbawić pracy twoich ludzi od prania mózgu, Don. Jutro rano Noałi będzie pamiętał tylko to, że miał wypadek samochodowy i że powinien zadzwonić do firmy ubezpieczeniowej. Nie musisz się o niego martwić.
- Przyszła mi do głowy pewna rzecz - odezwał się Tatę, patrząc wrogo na Bonesa. - Skąd mamy wiedzieć, że przez cały ten czas on również nam nie mieszał w głowach? Może decyzja, żeby przyjąć go do jednostki, wcale nie była twoją, Don!
- Don wie, że tak nie było — powiedział Bones. — Po pierwsze, wszystko, co dzieje się w tym gabinecie, jest rejestrowane przez kamerę na baterie, zamontowaną w suficie. Słyszę ją, staruszku - wyjaśnił zaskoczonemu Donowi. — Oczywiście mógłbym ci wmówić, że coś widziałeś, chociaż tego nie widziałeś, ale kiedy wyszło na jaw, że twoja bratanica bzyka się z wampirem, stałeś się czujny i zacząłeś zaglądać do butelki. Piłeś krew wampira, żeby uodpornić się na hipnotyczne działanie naszego wzroku. Czuję na tobie jej zapach.
Wyraz twarzy Dona potwierdził słowa Bonesa. Pokręciłam głową.
- Nigdy mi nie zaufasz, prawda? Słuchaj, jestem zmęczona, więc przejdźmy do rzeczy, łan i Max wciąż żyją, ale nie będą nam już zagrażać. Zgodnie z prawem nosferatu, Bones jakby... eee, mnie poślubił.
Don mocno szarpnął brew.
-Co?
Krótko mu wyjaśniłam w czym rzecz i wzruszyłam ramionami.
377