siłą od ponownego Wgryzienia się w jego szyję. Poczekaj. Kitten, to minbe...
Wzięłam kidka głębokich wdechów i znowu byłam w stanie myśleć. Podeszłam do miejsca, gdzie upadł Li zarus po tym, jak go postrzeliłam. Głęboko wciągnęłam woń jego krwi, a następnie ją liznęłam. Wreszcie z ponuią satysfakcją odwróciłam się do Tate’a.
- Mam go. .Dajcie mi nadajnik i jedźcie za mną samo chodem. Kiedy się zatrzymam, będzie to znaczyło, że go dorwałam. Przekonamy się, co wie.
- Cat... - Tatę ze zdziwieniem spojrzał najpierw na swoje dłonie, £ potem rozejrzał się po jaskini. Wiedzia łam, że w tej chwili dociera do niego więcej bodźców niż kiedykolwiek W życiu. _ Czuję...
- Wiem. Ruszamy.
i ule bardzo spowolniły Lazarusa, ponieważ srebro było
• lid wampirów jak kryptonit. Owszem, użył swojej mocy, /•by się uzdrowić, ale nie osiągał pełnej prędkości, bo nie
• I.Iżył pożywić się przed ucieczką. Większość krwi Dave’a
• •u trafiła do jego ust, tylko wylała się na ziemię. Przy-'I 'u szyłam, kierując się jego zapachem jak niewidzialnymi makami drogowymi. W dodatku znałam te lasy. Właśnie t ul aj trenował mnie Bones. Korzenie i wykroty, o które I mi tykał się Lazarus, ja przeskakiwałam z łatwością. Wspomnienia napłynęły tak silną falą, że miałam wrażenie, że lyszę za plecami kpiący ton i brytyjski akcent.
„To wszystko, na co cię stać, Kitten? Poruszaj się tak wolno, a wkrótce będziesz tylko rumieńcem na czyichś policzkach... No dalej, Kitten! To pojedynek na śmierć l życie, a nie cholerna herbatka!”.
Boże, jak ja go nienawidziłam podczas tych pierwszych I illcu tygodni! I ile bym dała, żeby cofnąć czas. Wspomnieli u dodały mi sił, żeby biec jeszcze szybciej. Wyraźnie czu-l.im zapach Lazarusa; był jakieś siedem kilometrów przede