126 LUKS PtHAHDf l 11
Co za szal df ogarnął? Nie wstydzisz się odsłaniać przed świstam swojej I naszej hańby? Ala Ja nie biorę w tym udziału I Nie biorą udziału ł I w tan sposób wyrażam wolę tego. który nie chciał nas przenieść na scenę.
DYREKTOR
SYN
wskazując na Ojca
On. nie ja!
DYREKTOR
Czyi pana nie ma tutaj?
SYN
To on chciał tu przyjść, ciągnąc nas wszystkich za sobą. to on był gotów ułożyć razem z panem nie tylko to. co się naprawdę zdarzyło, ale jakby tego było Jeszcze za mało, takie i to. czego nie było wcale.
DYREKTOR
Więc niechże pan powie, niechże pan przynajmniej powie. co się stało! Mnie niech pan to powie! Wyszedł pan z pokoju, nie mówiąc ani słowa?
SYN
po chwili wahania Ani słowa, żeby nie zrobić sceny!
DYREKTOR pobudzając go A potem! Co pan zrobił?
SYN
wśród peinej lęku uwagi wszystkich, robiąc kilka kroków
Nic., przechodząc przez ogród__
Urywa, ponury, zamyślony
DYREKTOR
pobudzając go córci bordi*#/ do cdwwiuc, utfonocy ^tfo opo*
na
SYN
doprocadiocy do oatalecmości, mlocio/ęc (won rcoicrUMi Dlaczego zmusza mnie pan do powiedzenia lego? To okto* poel
Malin, cala drtąca, wydaje s siebie ztłuaUono jęki I apogfądo w stronę basenu
DYREKTOR
lauwetywsiy to spojrzenie, zwraca sif do Syna z romccye
niepokojom
Ta maleńka?
SYN
patrząc prosto przód siebie, no solę Tam. w wodzie...
OJCIEC
na ziemi, wskazując z litością na Molką A ona szła za nimi
DYREKTOR do Syna, t trwogą
A pan wtedy?...
SYN
powoli, ciągła patrząc przód siebie Pobiegłem, nuciłem się. żeby ją wyciągnąć... Ale nagle zatrzymałem się. gdyż za tymi drzewami ujrzałem coś, co omie zmroziło: chłopca, tego chłopca, który stał tam. bez ruchu, wpatrzony wzrokiem szaleńca w tonącą siostrzyczką.
Pasierbica, która pochyla lą.sad basenem, ieby zasłonić Dziew*
14 — BN XV1B L. rbaMlo: WfOW SrmmmtOw