Jarosław Lawsfct
194
zagrożone wartości ulegają przeszacowaniu: kultura, język, historia, a nawet mogą wy rodzić się w rodzaj nacjonalistycznego idola, którego ślepo czci się, broni, wyznaje, spełniając wspomnianą powinność obywatelską, społeczną. W końcu obrona za wszelką ceną przeradza się w postawę nihilistyczną. By bronić zagrożonego języka narodu (wartości por exccllcnce), trzeba wtedy posłużyć się językiem obcych. Co więcej, trzeba ów język postawić na głowie: tak w sferze semantyki, jak wyrażanych wartości. Oto przypadek Wallenroda: Litwina, co mówi po niemiecku zapewne niemczyzną równie skłamaną i zafałszowaną, jak cała postawa bohatera w masce. Ideologia, jaką staje się kult narodowych wartości, przynosi nihilistyczny język na wspak: władać Zakonem znaczy wtedy tyle, co niszczyć go, a służyć staje się synonimem zdradzać. Oczywiście - także język litewski czy polski z wieków średnich znały słowo „zdrada". Słownik fwlsko-łacińsko-litewski (1620), ów pierwszy słownik mowy litewskiej, napisany przez Konstantego Szyrwida, także notuje grupę haseł związanych ze zdradą*S5:
• Zdrada Dolus. fraus. fallacia, perfidia. Wilius. (s. 636)
• Zdradliwie Zdradziecko. Dolosc, fimulatc, fallacitcr, priwiltinay. (s. 636)
• Zdrmyca/Proditor. traditor, infidiator. Priwilcias/prigautoias. (s. 636)
• Wydanie kogo zdradzieckie. Proditio. lżdawimas su wilum. (s. 592)
Zwróćmy uwagę na to ostatnie wyrażenie. Człowiek XVII wieku żyje jeszcze w święcie, gdzie skandal zdrady odnosi się do jednorazowego aktu, choćby wydania kogoś zdradzieckiego wrogom, pozostawania na czyimś żołdzie, wyparcia się kraju. W święcie Mickiewicza już aksjologiczny rdzeń zdrady nie jest jasny: zdradą może być działanie długotrwałe na rzecz jakiejś wspólnoty, polegające na skrytym przewodzeniu wrogiej wspólnocie i to w ten sposób, by doprowadzić do jej samozagłady. Język pęka w szwach, pojedynczy leksem jest bezradny wobec nadmiaru i skomplikowania treści, jakie wyraża biografia Konrada:
Sędziowie! ja na Mistrza zaskarżenie kładę O fałsz, zabójstwo, herczyją, zdradę - lW
- pow iada jeden z konfratrów Mistrza. Trzeba czterech słów, wszystkich naznaczonych pejoratywnie, by z punktu widzenia Zakonu oddać hańbę Mistrza. Ale do fałszu, zabójstwa. herezji, zdrady koniecznie dopiszmy - z punktu widzenia Litwina - miłość ojczyzny, miłość do ludu, heroizm poświęcenia życia osobistego. Mickiewicz konstniujc tedy biogram, którego nie jest w stanic wchłonąć żadne nieoksymoroniczne słowo, pojęcie, wyrażenie. Bo Konrad to zdrajca / zbawiciel, tragiczny heros / nictnigiczny kłamca, ocalający lud I nadwartościujący ów lud. skuteczny mściciel / samobójca i zabójca etc. Pojemność znaczeniowa słów jest ograniczona, a pod naporem egzystencjalnych doznań Wallenroda rwą się i pękają frazy, słowa, uzewnętrzniając nagą i odrażającą materię etycznej sprzeczności czy nawet niemożliwości czynów bohatera.
IlasU słownika cytuję i litewskiego wydania. Primasls lictuviu kulbos Sodynas. Konstontitios SHrvy\łas Dictionarium trtum limguarium, Vitnius 1979, numery stron w (ckicic głównym.
*** A. M kłicwicz. Konrod Iłatlenrod, dŁ Cyt., ł. 131.
By ocalić kulturę i język, musi on sprokurować sytuację, która w jakimkolwiek języku pozostujc niewyrażalna. Między biegunami świata, w jakim znalazł się Konrad, nic ma już prostodusznego języka, bo być nic może. Jego doświadczenie jest jednostkowe, jedyne w swym typie, nicprzckazywalnc werbalnie innym (wyjątek: Aldona i Ualban). Między nihilizmem zdrady a narodową idolatrią, desperacją obrońcy-mściciela a groźbą eksterminacji narodu, hiperetyką herosa a fałszem etycznym chrześcijańskich zakonników, między „logiką” spisku i zdrady a logiką podboju i najazdu, nienawiścią do obcych a ich cywilizacyjną atrakcyjnością, otóż między tymi i wieloma innymi parami sprzeczności rozpościera się mętne morze zmieszanych, nierozpoznawalnych wartości i znaczeń, na które nic sposób zarzucić pojęciowej, słownej sieci języka, jakim posługują się ludzie w epokach bodaj względnego spokoju. Gdy „złe” znaczy „złe”, „dobro” jest „dobrem". Usiłowanie ocalenia domowego prajęzyka wymaga anihilacji języka w ogóle.
W polu doświadczeń Konrada nic pojawia się jakaś nowa klasa bytów, których -jak na przykład rzeczywistości duchowej - nazwać nic sposób dotychczasowym zasobem leksykalnym, uchwycić pojęciowo. Nie ma tu. jak u mistycznego Słowackiego, wielkiej teofanii. objawienia Ducha czy towarzyszącego owemu objawieniu dążenia do przekroczenia modelu językowej komunikacji: .Jest bowiem zamysłem Słowackiego z ciał wywlekać, w anioły przemieniać, każdą ustaloną przez czytelnika granicę percepcji i rozumienia przekraczać”'*7. Inaczej u Mickiewicza. Tu podmiot tak komplikuje w dziejowej makroskali elementy istniejącej już „układanki” świata, że niemożliwe staje się nazwanie wytworu jej kreacyjnej inwencji-destrukcji: i na poziomic historii, i na poziomie egzystencji. Żeby pojawiło się „To Niena/ywalne" nic potrzeba wcale i zaw'sze epifanii Ducha. Czasem wystarczy naga i nieznośna Rzeczywistość. Odpowiednio zrekomponowana i skomplikowana.
Treścią wewnętrznej świadomości Konrada zdają się jakieś nicskonceptualizowane. pozawcrbalnc stany egzystencji, gdzie intuicja miesza się z wolą. bc/czyn z pragnieniem czynu, wyobrażenia wielkościowe, heroiczne z rezygnacją i zgryzotą, popęd do śmierci z wolą ucieczki, majakami rejterady w naturę litewską, wreszcie miłość gotuje się w tym samym kotle, ja” z bezwzględną nienawiścią. Skąd to znał Mickiewicz?
Z Rosji. Jechał tam z kraju, gdzie mów iło się wieloma językami, ule też każdy mógł mówić tak, jak chciał, aż do rosyjskiego najazdu. Ten takt ostatni rzucił cień na ruszczyznę, funkcjonującą dotąd na równych prawach pośród polszczyzny, francuskiego, niemieckiego, języków klasycznych czy białoruskich dialektów Czarnej i Białej Rusi. Jadąc do Rosji Mickiewicz narażał także polszczyznę, a z nią swą tożsamość. Ówczesne spory o język, jego czystość istotnie w płynęły na surową ocenę takich Sonetów krymskich. pełnych podług klasyków, orientalnych barbory/mow. zaśmieconych cudzoziemszczyzną o marnej, wschodniej proweniencji1 2**. W środowi-
M. Shgoniak. Mistyka i wyobraźnia. Słowackiego romantyczna teoriapoesjt, Warszawa 2000. s. 313. Por. fragment głośnej parodii Sonetów krymskich: HTersr «/<> A duma Mickicntcza /\* przeczytam* jego Gonetów" wysłanych »v Moskwie IS26 r., cyt. za: W. Hi I lip. .Mickiewicz w i\zach « >:\WczesnyeA. ftif-Je recepcji na ziemiach polskich w lalach 1818 I8S0. Antologia, red. M. żmigrodzka. Wrocław Warszawa Kraków 1962, s. 104-105:
Czy mijasz koralowe ostrowy burzanu
w zapadniętym zmroku nie widzisz kurhanu.
Wzdymasz twą wyobraźnią i w nocy połowic