CXXIV TWÓUCY I l)ZII!U
co w porównaniu z Warszawą (27 spcklukli) wydawać się może ilością raczej skromna, ule statystycznie rzecz biorijc była to bardzo dobra lokuta w ramach wysokiego repertuaru. Tragedia Krupińskiego mogła się mierzyć wówczas ze Zbójcami Schillera (10 przedstawień w latach 1817-1830), Barbara Felińskiego (12 spektakli od 1819 roku). Dla porównania popularna drama Macliabeiisze czyli zdobycie Jerozolimy wypełniła lwowianom Ił wieczorów (w latach 1821 1830).
Sceniczne powodzenie tragedii, która przeszła przez większość scen prowincjonalnych, od Poznania po Humań, było dyskontowane przez jej obieg rękopiśmienny. „Tysiące jej mylnych i pokaleczonych w przepisywaniu egzemplarzów w wielu rękach się znajduje” - stwierdzał wydawca pism Kropińskicgo. Jan Milikowski. w 1844 roku109. Powszechnie znana i łubiana tragedia została przez znawców sklasyfikowana na drugim miejscu, po Barbarze Felińskiego. Franciszek Królikowski aż 7 scen Ludgardy uznał za „wzorowe" (I 5. 6, 7; II 5. 7; III 3; IV |), przy czterech tylko „wzorowych” scenach Barbary (III 8: IV 1; V 6. 7).
Sądy potomnych okazały się znacznie surowsze. Potwierdzały one szereg zarzutów postawionych dziełu przez Sokolmckic-go. Tragedię dyskredytowała przede wszystkim jej ahistorycz-ność. Oskarżano ją więc, że „fałsz miasto historycznego obrazu podała, tak w całym układzie, jako i głównych historycznych osobach", że nie posiada „tła wieku”, że „rzuca” „sentymen-talnością tam. gdzie jej jeszcze nic było”. Doceniano jedynie „wiersz gładki, w wielu miejscach silny i namiętny”. Karierę sceniczną Ludgardy przerwała nowa epoka, choć grywano jeszcze tę tragedię około połowy stulecia. Z czasem przestano ją wymieniać w syntezach historyczno-literackich lub w najlepszym
iw |J. Milikowski). Przedmowa wydawcy |w:| L, Krupiński. Rozmaite puma, op. cii., t. 225.
w
AI.OJZY nuASKI
wypadku kwitowano zdaniem: „Ludgarda (generała Kropińskicgo miała u współczesnych powodzenie i sławę, ale słaba jest także"*10.
4. Alojzy Feliński. J. tych wszystkich tragedii w stylu francuskim*- pisał Stanisław Tarnowski - najlepsza, jedyna, którą w tym rodzaju nazwać można dobrą, jest Barbara Felińskiego. Podpada i ona tym samym zarzutom, ma te same zasadnicze wrodzone błędy, co szkoła, z której wyszła, ale w szkole ma miejsce wcale zaszczytne. Pod względem charakterów, budowy, patetyczności scen, przewyższa wszystkie współczesne dramata polskie, a może nie ustępuje mnie] świetnym francuskim, choćby samego Corneille'a lub Racinc'a".
Opinia ta zawiera syntetyczną ocenę dzieła Felińskiego w oczach współczesnych i potomnych jako swoistego ukoronowaniu całego gatunku, który „zdobył się", jak zauważa dalej Tarnowski, „na jedną sztukę dobrą podług ówczesnych pojęć i wzorów"1 2. Współcześni wprawdzie określali Barbarę mianem „dzielą niezrównanego'*, tragedii „wzorowej", „świetnego pomnika stylu i mowy polskiej" i literatury klasycznej, ale nie uważali jej za dzieło bezbłędne. Obok „nieznacznych wad stylu" stwierdzali „brak tragiczności", węzła dramatycznego („królowo Bona nie dość silnie działa, nie dość jest sprężyną intrygi") i motywacji katastrofy (Barbara kona. „gdy nikt się jej szczęściu nic sprzeciwia, gdy żyjąc, uszczęśliwiłaby męża i naród - dlaczegóż umiera? — bo się tak Bonie podobało"). Życzono też so
na K. W. Wójcicki, op cii., t. 3. s. 432; D. MagnuszewskL Uwagi ma/ dramatem polskim (1838) |w:] Polska krytyka literacka (1800-1918) Materiały, t. 2. Warszawa I9S9. s. 160. F. S- Dmochowski. Nauka prasy, poezji oraz Zarys piimienniciwt polskiego. Warszawa 1863. s. 67; S. Tarnowski, op. eil.. s 49.
S. Tarnowski, op. eit.. s. 49.