I
Dok p
Panu 36wJow S\e\ens'
n«\ yiń Pifi p»\ wt itti'
^ negp pik ito Mm; i\t to m \m\ u ym \<$j \ńm
C^lmj % id taY\ptófiisj® id
mjd', i wJ» d\\sd v$i i H Hvątt, \s|
tóc\\4 wd |dią dd% pą d \M\||\ p\
^ifwlPf %\to, \\im Mmrcf.M P* VmT\i^^Tftę^,Vxórj\omrc^ pmydr, \ u upą d w«fo\p ilmii i w^Wki^d^tf l |m, m\‘id Mrnńi Cdi i \w \o\ &Ą uM
I opś iok p,Mip,k\k p,k##j I oi^dki \t TŚmm, fki Mk, 'ń \o\mip
R \ pif pn^ty m w kiińm ta.
H \wi\m pkm awomm pafa
■ pm Mą spte, WkOpą i|i®, k i
■ ^coM^kp'\ct\iitod\ąd\TOaąV H pipmwi^afVo\M|mpatb^i\
■ Mo, ^UoAtata^\oV4^ rok vq&Yo ip vip\ m ató\poV,\n^;
■ i\(\ W)\Hmfątótf
■K cmp 'jjta e m M # uo
w
Do budy, nieznośne pasożyty?
Do jedwabistej i wyścielanej budy! Ja opiewm psa biednego, psa brudnego, psa bez domu, psa włóczęgę, psa linoskoka. którego instynkt, jak instynkt biedaka, Cygana i histriona, wyostrzyła cudownie konieczność, dobra matka, prawdziwa patronka inteligencji.
Opiewam psy nieszczęsne, te, które błądzą samotnie po krętych parowach wielkich miast, i te, które mrugającymi i inteligentnymi oczami mówią do opuszczonego człowieka: „Zabierz mnie ze sobą, może z naszych dwu bied zrodzi się coś na kształt szczęścia!"
„Dokąd idą psy?" pisał kiedyś Nestor Roqueplan w nieśmiertelnym felietonie, o którym na pewno już zapomniał. i który tylko ja, a może i Sainte-Beuve pamiętamy jeszcze.
Dokąd idą psy, pytacie, roztargnieni ludzie? Idą do swoich spraw.
Spotkanie w interesach, spotkanie miłosne. Przez mgłę. przez śnieg, przez błoto, pod palącym słońcem, pod ulewnym deszczem, idą, biegną, zawracają, przechodzą pod kołami pojazdów, drażnione przez pchły, pobudzane przez namiętności, potrzebę czy obowiązek. Podobnie jak my wstały wczesnym rankiem i szukają środków do życia lub też śpieszą ku przyjemnościom.
Są takie, które nocują w ruinie na przedmieściu i przychodzą co dzień, o tej samej godzinie, do drzwi pewnej kuchni w Palais-Royal, by domagać się swojej porcji; inne przybiegają gromadą z odległości pięciu mil na posiłek przygotowany przez miłosierne sześćdziesięcioletnie panny, które swoje serce oddały zwierzętom, bo nie chcą ich głupi ludzie.
Są inne, szalejące z miłości jak Mulaci, które w pewne dni opuszczają swoją prowincję i biegną do miasta, aby przez godzinę skakać wokół pięknej suki, nieco zaniedbanej w toalecie, ale dumnej i wdzięcznej.
115