104
BARONOWA Czego?
ONKA Odejść.
BARONOWA O niczym innym nie marzę. Ale wiesz dobrze,] dlaczego to dla mnie niemożliwe.
ONKA Nie w tym sensie.
BARONOWA Myślisz o kochankach?
ONKA Ty musisz od razu tak...
BARONOWA Co byś chciała usłyszeć...
ONKA Przecież wiesz...
BARONOWA Koniecznie?
ONKA Nie chcesz, to nie.
BARONOWA Nie.
ONKA Nie?!
BARONOWA Nie chcę.
ONKA Powiedz.
BARONOWA Nie powiem.
ONKA No pooowiedz... (Baronowa nachyla się i szepcze coś Once do ucha. Huśtawka nabiera rozpędu) Niemożliwe! BARONOWA Tak.
ONKA Naprawdę? (Baronowa znów szepcze) No i...? BARONOWA No i koniec.
ONKA Nie wierzę ci.
BARONOWA Niestety. Tobie się nigdy nie zdarzyło? ONKA Mnie? Oczywiście.
BARONOWA Teraz ty kłamiesz.
ONKA Słowo honoru.
BARONOWA Ejże!
ONKA No, może nie całkiem.
BARONOWA To znaczy?
Onka nachyla się i szepcze coś Baronowej. Baronowa wybucha śmiechem.
ONKA Nie śmiej się!
BARONOWA Kiedy to bardzo śmieszne!
ONKA Już ci nic więcej nie powiem.
BARONOWA Poczekaj, więc to...
Szepcze.
ONKA No właśnie!
BARONOWA Ale...
Szepcze. Onka wybucha śmiechem. Teraz obie panie śmieją się razem. Baronowa znów szepcze coś Once do ucha. ONKA (śmiejąc się) Ojej, przestań!
BARONOWA No nie?
ONKA Albo...
Obejmuje Baronową i szepcze. Nowy wybuch śmiechu. Huśtawka unosi je teraz wysoko. Panie zaśmiewają się do lez. Obejmują się, przytrzymują kapelusze zagrożone pędem powietrza. Ich suknie powiewają na wietrze. Nagle przestają się śmiać. Na ganku ukazuje się Student. Schodzi z ganku i przechodzi przez scenę, koło huśtawki, nie zwracając uwagi na Garbusa i na panie, które w milczeniu odprowadzają go wzrokiem. Surowy i zamyślony wychodzi na prawo.
Onka wychyla się za nim i nadymając policzki wydaje dźwięk wulgarny i lekceważący. Obie panie wybuchają znowu śmiechem wesołym i beztroskim.
Wyciemnienie.
SCENA 5
Przed domem stoi Nieznajomy. Patrzy na dom.
Przez otwarte okno na parterze, po lewej stronie, wylatuje bukiet kwiatów polnych, ten sam, który Onka przyniosła z przechadzki z Baronową i ofiarowała Baronowi. Bukiet pada Nieznajomemu do stóp. Nieznajomy podnosi bukiet, zdziwiony. W oknie ukazuje się Baron, w szlafroku. Zobaczywszy Nieznajomego z bukietem w ręku zamierza się cofnąć, ale jest już za późno.
NIEZNAJOMY (uchylając melonika) Dziękuję, stokrotnie dziękuję.
BARON A...?
NIEZNAJOMY Jestem wzruszony, ale doprawdy, chyba nie zasłużyłem.
BARON Obawiam się, że zaszła pomyłka.
NIEZNAJOMY A, w takim razie...
Podchodzi do okna i podaje bukiet Baronowi.
W chwili, kiedy Baron machinalnie wyciąga rękę po bukiet, z prawej strony ukazuje się Onek z wędką na ramieniu, niosąc wiklinowy koszyk. Koszyk zamknięty jest wiklinową pokrywą. Onek staje w miejscu jak wryty. BARON (przyjmując bukiet) Dziękuję.
ONEK Hm, hm... (chrząka, dając znać o swojej obecności) Nieznajomy odwraca się.