Sowiźrzał
i pany, jako temu dawno jest, abyś nam to, jako sam najlepiej rozumiesz, wymalował. — Sowiźrzał odpowiedział: — Miłościwy panie! Tak jako mi robotę przekładacie, będzie czterysta złotych kosztowała. — Margrabia rzekł: — Już się ty o ten koszt nie frasuj, tylko nam to pilnie a dobrze sporządź; my tobie dobrze zapłaciemy i jeszcze cię udaru jemy. — Sowiźrzał takową robotę na się przyjął i tamże został.
Margrabia, niźli co począł, sto złotych jemu dać musiał, aby sobie farby nakupił i towarzyszów nabył. Nabywszy już sobie czeladzi, nim robotę zaczął, wymówił to sobie u margrabię, aby żaden człowiek na pałac nie chodził, póki by z swą czeladzią robić nie przestał, by mu fantazyji nie przeszkodzili; na co margrabia zezwolił.
Potem Sowiźrzał z swymi robotniki namówił się, aby oni tej wszystkiej robocie dali pokój: — Niech ja po swej woli robię, nie trzeba wam koło tego myślić, a przecie zapłatę swą weźmiecie, tylko wasza największa praca będzie około warcabów i kart. Na takową robotę towarzysze radzi zezwolili; bardzo temu radzi byli, że próżnując pieniędzy mieli dostać.
Takowa robota przez cztery niedziele trwała, że margrabia sobie różnie myślił, co by ten mistrz przez taki czas i z czeladzią robił; i jeżeliby tak przednie jego malowanie było, jako na próbie ukazował. Rzekł do So-wiźrzała: — Miły mistrzu! Radzi byśmy twoję robotę oglądali; niech z wami tam na pałac pójdziemy, a tę robotę waszę oglądamy! — Sowiźrzał odpowiedział: — Miłościwy panie! Waszej miłości powiem, że kto nie jest łoża dobrego, ten nie może mojego malowania widzieć. — Margrabia odpowiedział: — Mistrzu, to by rzecz niewielka była.
;S
r~
A w tym na pałac poszli. A Sowiźrzał tam na ścianie wielkie prześcieradło był rozciągnął i rozbił, wrzekomo jakoby malować miał. I pociągnął onego prześcieradła trochę ku sobie, laseczkę białą w ręku trzymając ścianę ukazował i mówił: —• Panie miłościwy! Widzicie tego męża, to jest najpierwszy ziemski margrabia z heskiej ziemie; ten książęciem rzymskim był; ten miał księżną a panią szlachetnego a wielmożnego domu, Justyniana córkę 18, księżną bawarską, który potem był cesarzem został. Widzisz tu, miłościwy panie, że z tego poszedł Adolf; a Adolf spłodził Wilhelma Czarnego; Wilhelm spłodził Ludwika onego cnotliwego i tak aż do waszej miłości. I wiem to pewnie, iże żaden mojej roboty ganić nie może, bom bardzo misternie i pięknymi farbami ten rodzaj wystrychnął. — Margrabia pilnie patrząc na ścianę, że żadnego malowania nie widział ani mógł poznać, tylko białą ścianę, pomyśli! sobie: — Musiałbym bękartem być, bo ja nic innego nie widzę, jedno białą ścianę. — Jednak przecię do Sowiźrzała łaskawie mówił te słowa: — Miły mistrzu! Mam dosyć na waszej robocie, tylko jej obaczyć i rozumieć nie możemy. — I tak z tą rzeczą poszedł z pałacu.
Potem przyszedł do swej księżny, która spytała pana swego mówiąc: — Miłościwy panie! Cóż wżdy wasz ten znamienity malarz maluje, boście w. m. jego robotę widzieli, co się w. m. podoba? — Margrabia odpowiedział: — Najmilsza pani! Jego robota mnie się wybornie' podoba, bo pilno robi. — Księżna rzecze: — Miłościwy panie! Tedy i my robotę jego oglądać możemy? •— Margrabia rzecze: — Pani miła! Słuszna rzecz, jedno aby l,o było z jego wolą.
i Ka ala przed się Sowiźrzała zawołać; prosiła go, aby robol-; jego mogła oglądać. Sowiźrzał przyszedłszy tak
201