48
la książkę ze swej torebki, a ja, spojrzawszy w tej chwili na siedzącego Anglika, zdziwiłam się, ujrzawszy wyraz zgrozy w jego łokciowej twarzy. Wskazał mi on palcem książkę signoriny i wyczytałam tytuł: „Les femmes de glace — par Belot.“ Anglik widocznie był zgorszony tą książką w rękach panny.
Drugi dzień podróży naszej na morzu nie był już tak miłym i spokojnym; ku wieczorowi, minąwszy brzegi Czarnogóry i Albanii, zbliżaliśmy się do cieśniny Otranto. Jest to niebezpieczne dla okrętów przejście z Adryatyckiego, na Jońskie. Wzburzone morza rozszalałe fale nie kładły się mięko pod stopy nasze, ale rzucały naszą biedną „Thetis," jakby piłką ma-luchną. Na górze w saloniku utrzymać się na nogach było niepodobna, na dole zaś i w kabinach panował hałas piekielny. Warczenie śruby, trzask desek, łomot fal ogłuszał i przerażał; szklanki i talerze, pomimo nałożonych na nie ram drewnianych, dzwoniły i skakałyjak szalone. Przy stole jadalnym pusto było, tylko kapitan i doktór raczyli się sma-cznemi potrawami i podziwiali moją energię, iż się dotąd trzymam na nogach. Ale i ja wkrótce musiałam się zapoznać z tern strasznem widmem, które się nazywa morską chorobą; mogę wszakże zapewnić moje czytelniczki, że nie jest ono tak strasznem, jak je malują. I owszem, dla każdego, co ma trochę silnej woli i energii, morze wzburzone jest wspaniałym, potężnym obrazem. Czuje się nawet pewną drażniącą rozkosz, gdy wspienione wściekłe fale uderzają całą siłą o wątłe ściany okrętu, aby za chwilę opadać w niemocy. Wtedy człowiek, na pozór tak słaby wobec rozigranego żywiołu, czuje się jednak panem tych fal bezdennych i stąpa niejako po nich, jak gdyby wyższą unoszony potęgą, choć krok tylko jeden dzieli go od przepaści i zgonu!
Co do mnie, nie czułam niepokoju, ani trwogi i choć huśtana niemiłosiernie w tej ciasnej, wązkiej szufladce, która się na okręcie łóżkiem nazywa, spa-
Korfu.