26
Tyki... tyki... tyki... tyki. tyklklklklklkltok.
Gość wyjmuje naboje i zamierza przerwać łowy. To pomaga. Osacznik znika za drzewem. Po dziesięciu minutach, które dlań prawdziwi* były torturą, słyszy strzał. ,,Galareciarz‘‘ rzuca się naprzód olbrzymiemi susami, stawa port siadłem, zanim spadający ptak głucho uderzył o ziemię i oddaje trofeum ze słowami:
— Widzi pan, nie byłoby się udało, gdybym nie był pana tak dobrze prowadził!
Polując na grającego głuszca, należy więc przedewszystkiem zachować zimną krew i rozwagę.
Lecz i żwawość, bez szkodliwej porywczości, jest na miejscu, gdy chodzi o łowy na grającego głuszca. Przesadne bowiem ociąganie się
1 zbytnia lękliwość również ujemnie wpływają na powodzenie. Błęd-nem jest rozpocząć podskakiwanie z odległości zbyt dalekiej; w błąd ten popadają w łowisku o terenie płaskim, równym, wygodnym myśliwi z doskonałym słuchem, popartym ciszą, która właśnie panuje w lesie, lub wietrzykiem pomyślnym. Podskakiwanie bowiem w takt pieśni pomału tylko zbliża do celu i naraża na niebezpieczeństwo, że kogut, gdy się zupełnie rozwidni, przestanie grać a strzelec jeszcze daleko. Obliczono, że potrzeba 50 zwrotek, aby na dystans 200 kroków w normalny sposób doskoczyć na strzał. Żywo grając, głuszec zdolen jest wyśpiewać 8 zwrotek na minutę; często jednak ogranicza się do
2 lub 3 tylko, lub jeszcze mniej. Upłynęłoby zatem pół godziny i więcej, zanimby łowiec stanął na strzał przed upragnionym celem. Nierzadko koguty mimo najcudniejszego poranka wcale nie tokują, jakby się zmówiły. Zwykle jednak gwałtowna nawet niepogoda, deszcz, wicher, szum leśny nie przeszkadzają głuszcowi w czasie głównego toku. Wspomnieliśmy wyżej, że wieczorem, po zapadzie głuszce także nieraz żywo grają. Skoro się uda doskoczyć o zmroku wieczornym do takiego koguta na strzał, i dostatecznie jeszcze jest jasno, nic nie stoi na przeszkodzie, aby go ubić. Lecz tego rodzaju przypadki będą dość odosobnione. Najczęściej bowiem tak już ciemno, że strzał będzie ryzykowny.
Znane mi zdarzenie, że gość przybył do właściciela łowiska ■w czasie toków; wpadł na bardzo krótki czas, tak że jeden tylko ranek miał do dyspozycji. Uzyskawszy pozwolenie na odstrzał koguta, wybrał się na wieczorne wysłuchy. Miał szczęście, bo głuszec zapadł i zaczął doskonale grać. Gość postanowił zrobić przyjacielowi niespodziankę i wieczorem już wrócić z głuszcem. Gdy stanął na 50 kroków od siadła, głuszec uciął. Teraz trzeba było albo ryzykować strzał, albo niezmiernie ostrożnie wycofać się z fatalnej sytuacji, by nie spłoszyć