„Jak kruszec drogi są stare podania,
Co za nim trzeba spuszczać się w głąb ziemi,
I do udziału serce się nie skłania,
Co zdawna tylko rozmawia z zmarlemi.
Bo ta pierś wierna co podanie chowa,
Taka milcząca jak deska grobowa,
I z wierzchu zimna, i jak lodem ścięta,
A jak relikwiarz dla świata zamknięta!
Więc jak odważyć tę deskę grobową?
I czem wywołać zmarłe w piersiach słowo?
Czy to się uda ®o się z grobu rodzi,
I czy relikwiarz otworzyć się godzi?”
Skończyłem połowę mej pracy, i dałem wam moi Czytelnicy wspomnienie nie małej liczby postaci różnych warstw naszej społeczności, z różnych zawodów życia, których prochy spoczęły w tym ludniejszym jak sama Warszawa grodzie, a co się zowie cmetarzem Powązkowskim. Większa daleko połowa, po raz pierwszy znalazła obszerniejsze, szczegółowe wspomnienia; posłużyły tu materyały ukryte dotąd to w ręku pozostałych rodzin, to po Archiwach; w ostatku znajsmość moja z tymi, co mnie wyprzedzili do grobowego spoczynku, i krążące jeszcze podania, lub niedawno co przygłuchłe. (*) Rzecz godna uwagi myślącego rodaka, jak się juz u nas żywe słowo podania, szybko zaciera. Pamiętam naszych kontuszowców, u których głównym żywiołem posiedzenia i zebrań, było podanie. Późniejsi nasi wojownicy, co byli ich synami i zbiegali obszar świata po Włoszech, Hiszpanii, Francyi, Niemczech; to w Egipcie lub na San-Domingo, z orężem w ręku, zachowali ten dar piękny, podania w żywćm słowie, wypadków swego życia i zdarzeń rozlicznych. Wnuki owych kontuszowców, choć i jednych i drugich słuchali z zajęciem, jako tych, co umieli silnie wstrząsać duszą, i napawali ich serca i umysły, obrazami wielkich walk i całej gry życia; już stracili zdolność owej płynności i owej bar-wislości opowieści, i tćj prawdy żywrego słowa, w które się gawęda starszych dwóch pokoleń, tak świetnie a wyraziście przystrajała. 1 pierwsi i drudzy, pomimo tego nie lubili pisać, choć w ich opowieści tryskała poezyja, bo to był ciąg nieprzenvany czynów7 i charakterów mistrzowsko pochwyconych. A nie mieli na zawołanie, na pokaz tych podań; zwykle milczący i zamyśleni, jakby dumali o tej przcsłości, co skrzepła już dla młodego pokolenia; a dla nich jak barwna tęcza, piła z ich serca i głow7y, ku sobie zwracała ich oczy. Mało
(') Unikając zarzutu, że z redagow-anych przezenuiie „Życiorysów znakomitych ludzi,‘‘ powtarzani postacie; — odpowiem, iż w tym tomie są życiorysy: Jana Kruszyńskiego zbogacony o wiele nowemi szczegółami: - Wójcie r.lia Bogusławskiego, powiększony dodatkami; — Ludwika Osińskiego skrócony. W następnym Tomie zwrócimy ua tęż okoliczność uwagę Czytelnika naszego.