tak piaski te pokryte są nieskończonymi łańcuchami zmarszczek. Bór, jakby niechętnie usuwając się w głąb widnokręgu zostawia za sobą szerokie pasy karłowatych, kolczastych, białością piasku przeświecających zarośli, i za niemi dopiero wzbija się znowu w wysoką ciemną ścianę. Od krańca do krańca tej pustki nie ma nic, prócz pomarszczonych, głębokich piasków i małych tumanów, które tu i ówdzie wzbijają się na płaszczyźnie i nikną nad okrąglemi, nagiemi czołami pagórków. Ani drzewa, ani kwiatu, ani najdrobniejszego ziółka. Żadnego też dźwięku oprócz krakania wrony, która ciężko i wysoko wylatuje z nad rzek i w borze przepada; żadnej barwy, oprócz białości piasku; żadnego ruchu oprócz sunących po niebie ciężkich, długich obłoków; żadnej woni, oprócz suchego i ksztuszącego pyłu, który wydaje się oddechem tego miejsca« ’).
Wydmy te śródlądowe, łukowym kształtem do nadmorskich nieraz podobne, różnią się od nich zasadniczo sposobem i warunkami powstania. — Tamte usypują się wałem wzdłuż wybrzeża przy nieodzownym współudziale roślin — a jeśli pozbawione ich więzi, zmienią się w wędrujące sierpy przesypów, to są to tylko przemijające, krótkotrwałe formy, skazane na konieczną i rychłą zagładę. Piaszczystą powierzchnię pustyni natomiast zamienia wiatr na falisty obszar wydmowy równocześnie na całej przestrzeni, tak jak marszczy podmuchem wodne zwierciadło. Tu każda wydma na miejscu rośnie w zwyż pod jego działaniem, a przybierając kształt luku nie przesuwa się w zasadzie daleko od punktu gdzie pierwotnie powstała. Temu właśnie typowi odpowiadają nasze niżowe wydmy. Ich usy paniu towarzyszyć musiał oczywiście klimat odmienny od współczesnego — suchy, nie dopuszczający rozwoju roślinności — kierunek zaś ówczesnych wiatrów da się odczytać z kształtu piaszczystych nasypów.
W wydmowej krainie między Notecią a Wartą najczęściej spotykamy nasypy o kształcie łuków zwróconych wklęsłością ku zachodowi. Nie brak tu i prostych południkowych wałów, te jednak ku brzegom obszaru wyginają się w zachodnim kierunku, tak, że wreszcie na północnych i południowych krańcach pojawiają się prostolinijne pasma dążące od wschodu na zachód.
1) Eliza Orzeszkowa: Nad Niemnem.