145
skale niewolnicy, mają jedną tylko wolę, wolę swojego pana, swojego cara. I kraj mają oprócz dawnój Polski, którą zagarnęli, mało zaludniony a bardzo rozległy. Naród wolny, miejsca, w których się czuje szczęśliwym, zasłania własnemi piersiami, broni silnie i wytrwale, jako własne szczęście. Niewolnik zwykle leniwy, bo nie dla siebie pracuje. Nie dla siebie żyje — nie dla siebie i nie siebie broni. Znał car Moskiewski, jako człowiek chytry a przebiegły, różnicę pomiędzy wojskiem Francuzów, które biło się dla sławy, Polskim, które biło się dla odzyskania ojczyzny — a swoim Moskiewskim, które biło się na rozkaz cara. Dla tego kazał zniszczyó kraj własny, spa-lió własne miasto, ażeby żołnierz niewolnik miał do czynienia już tylko z Francuzem i Polakiem, których złamał trud, głód i zimno.
Bart. Jakże się nazywał ten car przebiegły?
Stan. Nazywał się Alexander pierwszy. Był on na pozór łagodnym, uprzejmym — lecz czy był istotnie bardzo chytrym, czyli też już taki zakład tego państwa Moskiewskiego, że się tam tylko złe udawać może, dość że jego łagodność, uprzejmość, mało komu wyszła na dobre, owszem w skutkach swoich pokazała się zdradliwą.
Bart. Znowu ciebie mój Stanisławie wciągnęliśmy w opowiadanie. Już ja wiem, że co chcemy wiedzieć, opowiesz nam tak dobrze że i zrozumiemy. Ale dziś późno się zeszliśmy u ciebie, bo się wprzódy naradzaliśmy, o co ciebie pytać mamy. Jutro zejdziemy się wcześniój, to nam. opowiesz, co się dalój działo aż po dziś dzień. Nieprawda?
Stan. Bardzo chętnie.
Bart. Więc dobrój nocy życzę wam. Chodźcie sąsiedzi.
| prędko nadgrodzic było rzeczą niepodobną, j więc wojska Francuzkie mało miały kon-1 niey.
| Jasiek. A Polacy?
\ Stan. Własnego małego kraju bronie \ od Moskali, Austryaków i Prusaków nie s mogli, bo byli nieliczni i także wojnami \ wyniszczeni. Postępowali wraz ze swoim \ wodzem: Księciem Józefem Poniatowskim s za wojskiem Francuzkim.
Wójt. Czy ten Poniatowski, jakim był krewnym króla Stanisława Augusta?
Stan. Rodzonym bratankiem. Lecz jak stryj całkiem ufał carowój Moskiewskiej, tak bratanek całkiem ufał cesarzowi Napoleonowi.
Wójt. I jakże mu się ta ufność odpłaciła?
Stan. Bóg pozwolił temu walecznemu
Bart. No Stanisławie, jakże się dalćj wodziło z tym cesarzem Francuzów, co to chciał w pole wywieśó Polaków, a zaszkodził tćm sam sobie?
Stan. Napoleonowi Bonapartemu? Wróciwszy do Francyi, zebrał znowu co mógł wojska, nowych rekrutów i dalój ich poprowadził naprzeciw niedobitkom wracającym przez Polskę z Moskwy. Połączono się wNiem-czech. Było to znowu wojsko liczne— ale brakowało mu tego, co wprzódy zawsze prawie dawało Francuzom zwycięztwo — \ wiary w niezachwiane szczęście cesarza Na- l poleona. Wojsko składało się już tylko \ z żołnierzy utrudzonych, na wpół kalek i rekrutów. Są także potrzeby wojenne, któ- \ rych w krótkim czasie nabyó trudno: I tak i naprzykład, wyprawa do Moskwy zniszczy- s ła mnóstwo koni. Gdy braku tego tak s
19