689
KORCZAK.
co to po naszemu biskupem zową. Drugiego Hrehora, który się wyrzekł był nad wolą rodziców swych greckiej wiary, a obrócił się do powszechnego kościoła chrześciańskiego, dano mu imię miasto Herhora Grzegórz, będąc podrosłym, uczył się wiary i pisma łacińskiego, jako oni zową. Zatem przyszedł do takiej perfekcyi, że został kapłanem. Ksiądz B u czacki biskup chełmski, bacząc w nim godność, dał mu kanonią chełmską, potem prałaturę officyalską, do tego miał plebanią olexowską w radomskim powiecie, w majętności Gniewoszów z domu Rawicz.
Ten oficyał mając za pomienionym Fiedorem Wereszczyńskim siostrę, gdy się dowiedział ie była praegnans, starał się o to, gdyby tylko był Pan Bóg od niej ukazał na świat potomka, aby był ocbrzczon w kościele rzymskim. Władyka zasię dowiedziawszy się tego, w tern mu przeszkadzał. Ale iż Bogu obiecanego nigdy szatan nie wyłudzi, tedy i na ten czas k’temu władyka nie przyszedł, aby był myśli swej dokazał, bo oficyał przyjechawszy w ten sposób aby tylko siostrę chorą nawiedził, czas upatrzywszy, dzieciątko tajemnie z kolebki wziął, na to się nagotowawszy ochrzcił, i dał imię Andrzej, potem precz pojechał uchodząc frasunku z rodzicami i z bratem władyką, który też przyjechał na to, aby ono dziecię na wiarę grecką ochrzcił. Ale gdy się dowiedział
0 dzieciątku ochrzczonem, barzo się frasował, i także właśni rodzice onego dzięcięcia, a wszakoż bacząc że się to już rozstać się mogło, zaniechali tego, jednak one dziecię było u nich w mniejszej miłości, niż się godziło, zwłaszcza k’woli władyce, który ich na to namawiał aby nie mieli o niem pieczy. Oficyała przez listy gromił, lamentując że dziecię biesowym Lachem uczynił. Jednak trudno ochydzić matce dziecię; Panu Bogu to poru -czywszy, przypisowała woli to jego. A gdy mu było ośm lat, dala go uczyć hramoty ruskiej. On władyka wziął go do siebie, był tam u niego dwie lecie. Oficyał bał się o to, by go władyka w bałamutnię ruską nie wewlókł, począł to u siebie rozbierać, żeby mu
1 chrzest on mało pomógł, gdzieby w wierze szwankował. A tak o tern myślał, jakoby dziecięcia od władyki dostać mógł, czego dokazał: Bo gdy przyjechał do władyki, ono dziecię tak sobie ugłaskał, że nazajutrz za nim piechotą z kursorem z Chełma do Krasnego Stawu przybieżało. On tegoż czasu i u ojca, i u władyki z łaski wypadł. Ksiądz oficyał miał o nim tylko pilną pieczą i staranie jakoby mu dał dobre wychowanie, któ-reby mu byłą nagrodą sowitą onyćh szkód odniesionych od rodziców jego, dał mu preceptora dobrego, acz miał tępe ingeniwm, ale to nagradzał pilnością wielką, aż wypolerował dowcip swój, i za tern wuja ku wielkiej miłości przeciw sobie wzbudził. Obaczywszy niemały profekt w naukach jego, pragnął tego po nim, aby został kapłanem. A gdy mu było lat dziewiętnaście, wziął pierwsze święcenie, wtem umarł oficyał, a onemu się dostała plebania olexowska po nim, którą trzymał cały rok, potem puściwszy chleb duchowny, starał się o ożenienie, pojął potem Jaroską, córkę Mikołaja Jaroskiego z domu Rawicz z radomskiego powiatu, którą urodziła Anna Koraczowna z domu Wężyków, była to synowicą Branickiego biskupa poznańskiego, który radził i rozkazał ją dać do tego stanu małżeńskiego temu Andrzejowi Wereszczyńskiemu. Ale iż nie miała na ten czas tylko trzynaście lat, dał ją do chowania ciotce jej, ksieni Mała-czyńskiej, u której mieszkała pięć lat; skoro mu ją oddano, przypadła potrzeba do Obertyna w ćwierć roku; tam się wyprawiwszy jechał według potrzeby z pocztem na
Biblioteka Polska. Herby rycerstwa polskiego, Bartosza Paprockiego. 87