118
ETATYZM
i przedsiębiorstw prywatnych najczęściej w kierunku zatrudnień mniej rentownych.
Jedynym wyjątkiem od tej reguły byłaby gospodarka przedsiębiorstwa państwowego, rozwijająca się w dziale najbardziej rentownym, dążąca wyłącznie do maksymalnej rentowności i na tyle sprawna, że potrafiłaby konkurować z przedsiębiorstwami pry-watnemi przy zupełnie wyrównanych warunkach. To ostatnie założenie postuluje wykluczenie wszelkich przywilejów tego przedsiębiorstwa. Doświadczenie poucza, że gospodarka państwowa tego typu jest, niestety, bardzo mało prawdopodobna.
Na szczególną uwagę zasługuje przedsiębiorczość państwowa, która dąży do wpływania na rozwój życia gospodarczego. Na pierwszy plan wysuwa się tu kredyt państwowy i polityka komunikacyjna.
Kredyt został w dużym stopniu upańL stwowiony po wojnie. Państwo ma w Polsce decydującą przewagę na rynku kredytowym. W tej sytuacji zachodzi obawa (potwierdzona wielu doświadczeniami), że państwo jako kredytodawca nie będzie się rządził zasadami ściśle handlowemi, które polegają na tern, że udziela się kredytu temu, kto daje najwyższe oprocentowanie i największą gwarancję zwrotu kapitału, ale przydzielać będzie kredyty według wyltoru opartego na innych kryterjach. W takim razie rozwijać się będą gałęzie produkcji nie najrentowniejsze, co dynamicznie obniży przyrost bogactwa.
Skądinąd doświadczenie wykazuje, że państwo w trosce o szybki rozwój gospodarczy skłonne jest udzielać kredytów za szeroko i po zbyt niskiej stopie procentowej, co łatwo prowadzi do hiperinwestycyj. Przeinwestowanie życia gospodarczego wywołuje przesilenia gospodarcze.
Zanadto ścisły związek pomiędzy gospodarką skarlx>wą, a instytucjami kredytowe-mi wreszcie może prowadzić do tego, że lokaty społeczeństwa w tych instytucjach (P. K. O., banki państwowe) w zbyt dużej mierze zostają użyte na wypełnianie luk budżetu państwowego (przez zakup ze strony tych instytucyj pożyczek państwowych). Brak równowagi budżetowej może niekiedy skłaniać do takiego postępowania i można je uzasadnić racją stanu. Nie da się jednak zaprzeczyć, że ograniczenie swobody państwa w tym zakresie zmuszałoby je do większych wysiłków w kierunku równoważenia budżetu na drodze oszczędności, co byłoby ze wszechmiar pożądane i hamowałoby rozrost etatyzmu.
Komunikacje, jak linje kolejowe, sieci tramwajowe i t. p. są naogół uważane za dziedzinę szczególnie odpowiadającą gospodarce publicznej. Argumentem, przemawiającym za upaństwawianiem zwłaszcza linij kolejowych jest fakt, że łatwo im przychodzi zdobycie położenia monopolisty w zakresie transportowania towarów masowych i ludzi na dużą odległość. Stąd to przedsiębiorstwa kolejowe prywatne mogłyby przez zwyżki taryf wyzyskiwać życie gospodarcze. Państwo nie dąży z reguły do wyzyskania w ten sposób monopolicznego położenia w tym zakresie.
Skądinąd, brak konkurencji może się odbić na jakości usług kolei państwowych. Trzeba wreszcie podkreślić, że rozwój motorowych środków transportowych (autobusy i samochody ciężarowe) wytwarza dziś dla kolei konkurencję i usuwa częściowo niebezpieczeństwa, mające wynikać ze zmonopolizowania tego działu życia gospodarczego.
Za utrzymaniem kolei w ręku państwa przemawia wiele względów natury politycznej i wojskowej. Państwo ma w linjach kolejowych instrument bardzo czuły, którym szczególnie łatwo może wpływać na rozwój pewnych dziedzin produkcji albo pewnych części kraju przez politykę taryfową. Ta możność wjzływu mieści w sobie pewne niebezpieczeństwo. Prywatne przedsiębiorstwa transportowe dostosują swoje usługi do popytu. Będą budować linje kolejowe tam, gdzie się one najlepiej opłacą. Dostosują także swoje taryfy do tych gałęzi produkcji, które obiecują transportom najwyższą rentowność. Najwyższe zaś zyski mogą dać przedsiębiorstwom kolejowym te dzielnice kraju, względnie te gałęzie produkcji, które same są najbardziej żywotne. Państwo, o ile nie rządzi się ściśle kryterjum rentowności, może przez swoją politykę transportową podniecać rozwój gałęzi mniej rentownych, a hamować rozwój rentowniej szych. Ze ściśle gospodarczego punktu widzenia taka polityka daje wyniki ujemne.
Wspomniałem, iż względy polityczne mogą nakazywać taką działalność gospodarczą państwa, która ekonomicznie nie znajdzie usprawiedliwienia. Należy tylko zdawać sobie sprawę z tego, że za osiągane cele polityczne płaci całe społeczeństwo pewną cenę, wyrażającą się w obniżce dochodu.