PITAOORK.JOZYCY.
czasem psychicznym (b ij/r/.bę ypy/zc) i). Taki pogląd na istotę czasu jest słuszny i rozwiązuje wielką część trudności, z któremi pojęcie to walczyć musi u filozofów nowożytnych. Z licznych bowiem teoryj czasu, jakie wygłoszono aż po dni nasze, dwie tylko zasługują na rozbiór poważny, Platona i Arystotelesa2). Obaj w tern zgadzają się, że czas przebywa w rzeczach a przedewszyst kiem w ich ruchu i zmianach, ale pierwszy większą wagę kładzie na ruch, drugi na jego miarę, zowiąc czas »liczbą ruchu według
') Simpl. in Arist. Phys. p. 186 (w edycyi Dielsa str. 786), zachowa i z Jamblicha taką definicya Archytasa: xtvcioió<; t<ś’ afjtfrfioę rj xai xa!/óh>> óiaGxaya xdę rió 7iavtó,- qvGtoę. Wyłożywszy potem usiłowanie jego, aby połączyć w jedno dwie cechy czasu, jego ciągłość nieprzerwaną i jego podzielność, tak dalćj prawi: ovtm fikv ovv o hififiktyoc; róv 1f>v/ixov /.ai xdv qv3txov yjjóvov 1 nu xov Aęyvxov nayaihrfóOOui yijCĆ Osłabia jednak Symplicyusz wywód Jamblicha uwagą końcową, że w tłumaczeniu często wiele swego dodaje do myśli autora (xai akia nulld xrj nfjoZeiiTTOfjrjGai,-), Gdyby słowa Archytasa były autentyczne, musielibyśmy słynną definicyą Arystotelesa: »czas jest liczbą ruchu* jemu przypisać; to zaś wydawało się tak niepodobnem do prawdy, że nowożytni uważają ten urywek za podrobiony, a tak samo długi cytat u Symplicyusza p. 186 (edycya Dielsa str. 7X5). Zwracam jednak uwagę, że druga połowa urywku (rhaGia/ia xdę x<0 navTug ą<vGiug) przez Symplicyusza przytoczona osobno, jako pochodząca od Archytasa, ma widoczną cechę pitagorejskićj nauki. Pozostałaby wątpliwą tylko pierwsza połowa: xiva7tóg xtg u <>Uważałbym ją za dorobioną z Arystotelesa, gdyby nie było dosyć podo-bnćj u Platona: xax ayiO-ftóy loiiOar alotviov eixóva (Tim. p. 37), a ten, jak wiadomo, wiele przejął od Pitagorejczyków.
*) Pojęcia filozofów o czasie dają się sprowadzić do trzech wielkich klas: albo uważają go za rzeczywistość samoistną, za rodzaj rzeki bez przerwy, z którćj przedmioty pojedyńcze wychylają się a potem w nićj toną. (Atomiści starożytni, Gassendi, Ne w t o 11, C la r k e, Fichte, Hegel), albo za utwór subjektywny (Lei bnitz, Kant, U ber w eg, Mili, Spencer, po części Wundt) albo nareszcie za przymiot przebywający w rzeczach, a przedewszystkiem w ruchu, Jednakże zwolennicy lcażdćj z trzech opinij rozchodzą się niesłychanie w szczegółach, o czem teraz nie pora rozprawiać. Powiem tylko, że ci, co podstawę czasu upatrują w ruchu, albo zupełnie go z nim identyfikują, jak niektórzy Platończycy, (a nawet sam Platon według zdania kilku exegetów), albo czas uważają za skutek ruchu, jak Bonawentura, Szkot, Du-randus, Toletus; albo twierdzą, że części ruchu nie są chwilami czasu, lecz dopiero niemi się stają przez rozumną refleksyą, odróżniającą lub liczącą w mchu pierwej i późnićj. Dla nich czas jest to numerus (lub też mens nr a secundum prius et po-stcrius. Tak Arystoteles, Augustyn, Albert W., Tomasz, Balmes, a po części także Wundt, który zwykle, dla mnóstwa szczegółów, w których tonie, nie widzi, że mówi to samo, ale gorzćj, co scholastycy lub Arystoteles. Jest oczywistem, że tylko trzecia opinia (pomijani teraz jćj odcienia) zbliżoną jest do prawdy, a głównymi jćj przedstawicielami są Platon i Arystoteles.