466
dynę łacińskie wiersze znane są przy dziele Stanisława Sisłowijusza: De mul-tiplibus sufragiis, (Wiirzburg, 1597, w 4-ce). F. M. S.
Rudnicki (Dominik), znakomity mówca i poeta, jezuita. Urodził się w Wilnie 1676 r., nauki odbywał i do zgromadzenia wstąpił tamże. Celował najbardziej w poezyi. Był kaznodzieją w Słucku i Warszawie, prokuratorem pro-wincyi i rektorem pułtuskim i łomżyńskim. Umarł w Warszawie 1739 roku. Tromler w dziele De Polonis latine doctis nazywa Rudnickiego najznakomitszym w swoim czasie mówcą i poetą. Wydał z druku wysoko cenione: Ora-tiones in landem principum nirorum, (Warszawa, 1723); Kazania miane w Warszawie. Różne poemata łacińskie i polskie, nareszcie Relacye o cudownym Ukrzyżowanego obrazie w Warszawie, (tamie 1724, wydanie 2, 1729) i Glos wolny to wiązanej mowie, wierszem i prozą (tamie 1741, w 8-ce, wydanie 2, Poznań, 1743 w 8-ce). Jest to mieszanina rozmaitych wierszy łacińskich i polskich. F. }]. S.
Rudnicki (Lubieniecki Teodozy), niedoszły metropolita arcybiskup kijowski, exareha całej Rusi, biskup łucki w XVIII wieku. Szlachcic herbu Sas, potomek rodziny, która i w łacińskim i w unickim odznaczała się obrządku;Teo-dozy najprzód archidyjakon łucki, rektor kollegijum bazyIijańskieg'o w Hoszczy na Wołyniu. Następnie Jozef Wyhowski przybrał go sobie za koadjutora w biskupstwie łuckiem. Rudnicki mianowany przeto archimandrytą, Opatem kaniowskim przy koadjutorstwie (nominacyje wr Sygillatach księga 21, zapisane pod dniem 20 i 23 Grudnia 1727 r.). Wołyń świeżo co przed kilkunastu laty cały przystąpił do jedności, dotąd utrzymywali się tam biskupi nieuniccy, nad unitami zaś religijną opiekę rozciągali zwykle metropolici Kolenda, Zochowski. Zaleski. Poprzednik Wyhowskicgo Dyonizy Zabokrzycki przyjąwszy uniję już całym Wołyniem północnym rządził, Wyhowski na soborze Zamojskim dzieło poprzednika utrwalił, Rudnicki po Wyhowskim miał jedność krzewić, rozwijać. Jakoż kiedy po śmierci biskupa doczekał się władzy, natychmiast pracę rozpoczął. Musiał być wprzódy wyświęcony na biskupstwo, ale daty nie mamy. Brał wtedy zapewne tytuł drugi biskupstwa, to jest brzeski, jak to było zwyczajem na Rusi. Nominacyja królewska na stolicę łucką nastąpiła w Dreźnie (8 i 9 Grudnia 1730 w Sygillatach, księga 22, Kuryjer Polski nr. XIII), z czego widać, że koadjutorstwo jego było bez prawa następstwa po Wyhowskim, 1 Października r. 1730, a więc tylko co po śmierci Wyhowskiego odbywał in-gress do Łucka, w assystencyi kapłanów swojej dyecezyi zaraz odbywał exekwije za Wyhowskiego w katedrze. Od kapituły łacińskiej w Łucku winszowali mu Józef Olszański suffragan chełmski i Staszewski dziekan officyał łucki. (Kuryjer polski nr. 43). Wszystko to już łacińskie zwyczaje i obrzędy; Kościół słowiański wszystko przejmował od łacińskiego po synodzie zamojskim. I tytuł prałacki dawniejszy Rudnickiego, i koadjutorstwo, i ten ingress, którego nie odbywali wprzód biskupi uniccy, i te exekwije za duszę poprzednika i to winszowanie i wreszcie to przyjęcie na jakiem gości podejmował Rudnicki, wszystko to było wzięte z kościoła, z którym teraz unicki stanowił jedno. Ale Rudnicki nie należał do gorliwych biskupów, przekonania jego religijne były podejrzane. Za to właśnie miał łaskę u książąt Czartoryskich, którzy trząsali podówczas wszystkiem w Rzeczypospolitej za panowania króla już drugiego sasa. Czartoryscy chcieli ująć dla siebie możnego sprzymierzeńca i dla tego chcieli popierać dyzuniją. A natrafiała się potem doskonała okoliczność, w Grudniu 1745 r. umarł metropolita Atanazy Szeptycki. Czartoryscy przedstawili