674
wania różnego rodzaju i barwy rozmaitego kamienia, może marmuru, do budowy użytego. Na wierzchu są otwory do uważania słońca. Złożone tam są drogie kamienie, znaki wskazujące przyszłość, a ze szczytu rozchodzą się głosy sprawiające wrażenie. Inną na górze Czarnej wystawił pewien ich król. Otoczona jest wodami różnej barwy i rożnego smaku: kto chce, może je pić. W tej świątyni bałwan ogromny wyobraża starca, kijem kości ludzkie tykającego. Pod prawą jego stopą widać rozmaite mrówki, a pod lewą kruki i inne tego rodzaju ptastwa. Trzecia świątynia stoi na górze nadmorskiej, zbudowana z czerwonego koralu i zielonego szmragdu, nad którą wznosi się kopuła, a w niej stoi posąg mający głowę ze złota, a członki z czworakiego kamienia: zielonego chryzolitu, czerwonego rubinu, złotego krwawniku i białego kryształu. A temu bałwanowi inny posąg dziewczyny, składa ofiary L kadzidła. Wystawił tę świątynię pewien mędrzec, który dawnych lat żył między Słowianami i rządził niemi. W jaskrawych barwach wydały się te świątynie podróżnikowi wschodniemu. Żadna z nich nie odpowiada znanym z niemieckich i duńskich opisów, świątyniom Arkony lub Retry. Może też wyobraźnia wschodnia za daleko się od rzeczywistości uniosła. Kronikarze polscy powiedzieli tylko, że Mieczysław porzucił bałwochwalstwo wraz z narodem, powycinał święte gaje, pokruszył bałwany, porozwalał świątynie, a nie powiedzieli jakiego rodzaju te bałwany były. Lecz i z tej naw iasowej wzmianki powziąć można domysł, że co w reszcie Słowiańszczyzny istniało, i w Polsce mniej więcej miało miejsce. Długosz pierwszy naliczył w swych dziejach kilka bóstw, których znaczenie według mitologii rzymskiej wykłada. Następni kronikarze i dziejopisowie wstępując w ślady jego pomnażali Oiymp polski. Na czele bogów czczonych w Polsce, kładzie Długosz boga Jesse, i porównywa go z Jowiszem; od niego wszelkie doczesne dobra, jako też wszelkie pomyślności i przykrości pochodzić miały, wredług wyobrażenia czcicieli jego. Niektórzy wnoszą, że Jesse polski był Światowidem, z odmienną tylką nazwą. Cześć jego była u plemion lechickich upowszechniona. Gdzieby główna świątynia jego była nie wiadomo. Nia czyli Nya, mający swą świątynię w Gnieźnie, w której wieczny na cześć jego ogień płonął, jest zapewne Zniczem, przez Dłu gosza za Plutona, a przez innych za niszczyciela poczytanym Niektórzy mienią go Cererą. Bóstwo Lado za Plutona lub Marsa uważają, innć wnoszą ze był przedstawicielem ładu, porządku czyli harmonii świata, lub przynajmniej widomej i znanej natury. Dziedzilia, Zizilia miała być Wenerą, Lelewel zaś powiada, że będąc wyrazem żałości i smutku inne musiała mieć przeznaczenie. Długosz nazywn ją orędowniczką ślubnych obchodów- Dziewanna, Ziewonija przedstawiała wedle Długosza, Dyannę, według innych zaś Cererę. Bałwanka jej uwieńczonego obnosiły niewiasty i dziewki w dni jej czci poświęcone, po wsiach i miastach. Marzanna, Morena, według jednych Ceres, według drugich Wenus, według innych Dyanna, a zdaniem Parnickiego Mars, była albo boginią śmierci, albo też zimy. Długo istniał między ludem wiejskim w różnych stronach Słowiańszczyzny zwyczaj, że z początkiem wiosny zrobionego ze słomy bałwana Marzanny, wynosząc za granicę wsi wyrzucano albo topiono, poczem cały tłum co żywo uciekał, różne czyniąc wróżby, jeżeli kto w powrocie upadł. W innych miejscach' tłum-utopiwszy Marzannę, wesoło śpiewając wracał do wsi. Nigdzie w Słowiańszczyznie nie natrafiamy na ubóstwianie ludzi, co wypływem było zdrowego rozumu i spokojnych zatrudnień ludu nienawidzącego wojny. Z tego względu nie powstawali z jego grona ani bohaterowie, jak u Greków, ani podhójcy jak gdziein-