69?
dosyć są rzadkie, przyszła do upadka, zwinięta i w r. 1705 zawieziona do Królewca. Nakoniec dla objęcia całości sił kalwinizmu w Słucku, dodać jeszcze należy, iż tu zwykle mieli siedlisko senijorowie czyli superintendenci kościelnego dystryktu nowogrodzkiego, i tutaj odbywały się sobory, co do dzisiejszych czasów alternatą z kilku innemi miastami się trzyma. Do walki z kalwinami wystąpili tu sami niemal jezuici. Wprawdzie prócz dawnego katolickiego kościoła parnfijalnego, który szczodrobliwość księżnej Zotii ze Słuc-kich Radzi willowej zapisem w r. 1600 wzmocniła, był tu jeszcze klasztor ks. Bernadynów, których Ludwik Oskierka starosta mozyrski w r. 1639 fundował, a Bogusław Radziwiłł w r. 1661 opatrzył; ale nie odznaczano się propagandą. Sprowadził tedy jezuitów do Słucka Stanisław Czobor Leszyński, stolnik kamieniecki, w r. 1696, a gubernatorowa tameczna Maryanna Bekerowra fundowała dla nich missyję, którą następnie Elżbieta Słońska, cześnikowa witebska, opatrzyła w potrzebne dochody i na rezydencyję zamieniła. Npkoniec Hieronim Kłokocki starosta rzeczycki, sam zostawszy jezuitą, zbudował dla nich około r. 1701 kościół pod wezw. św. Ducha, drewniany, ale bardzo misternej o pięciu kopułach struktury. O podniesieniu rezydencyi do rzędu kollegijów tenże Kłokocki u księcia Neuburskiego wystarał się w r. 1707, na co swój własny dom tuż pod oknami zboru kalwińskiego oddał; nadto w r. 1721 osobny fundusz na konwikt dla ubogiej młodzieży szlacheckiej testamentem zapisał. Prócz wielkiego klasztoru czyli kollegijum, Jezuici wybudowali zaraz dla siebie przy konwikcie drugi pomniejszy klasztorek. Wkrótce też założyli podobno kosztem Radziwiłłów drukarnię, która krom książek duchownych i szkolnych, wydała kilka dzieł treści świeckiej, jak np. Kurcyusza Rufa w przekładzie Wargock.e-go. Patrząc na to wszystko kalwini niemało czuli strachu, który atoli co do Słucka okazał się płonnym. Sił duchownych katolickich dla nawrócenia miasta było tutaj za szczupło, a do tego Jezuici zjawili się nieco za późno; chociaż więc pracoano gorliwie, chociaż nie obeszło się bez pospolitych na owe czasy zatargów, gmina reformowana utrzymywała się w swej mocy. Jak gdyby na dopełnienie jej tryumfu, po kassacie jezuitów, zbieg przypadku sprawił, że gmachy i zbiory po nich pozostałe spłonęły w r. 1801 w pożarze. Dziś gmina słucka jest jedną z najliczniejszych w tamtych stronach; prócz dawnego zboru odnowionego na początku wieku XVIII, wymurowała sobie ostatnie-rai laty drugi niewielki kościółek, do którego w' r. 1852 nabożeństwo wprowadzono. Do tej przewagi kalwinizmu przyłożyła się niepomału okoliczność postronna. Syn Janusza Radziwiłła Bogusław, który bardzo był troskliwy o wskrzeszenie pomyślności i swobód podupadłego grodu, wpuścił do Słucka dość wielką liczbę Szkotów, którzy uciekając z ojczyzny od prześladowania za swą w iarę reformowaną, tutaj znaleźli przytułek i wypłacili się miastu wzorem pracowitości, przemysłu i handlowych zabiegów, a rozumie się, że przodkowali innym stałością w wierze. Nie na tern jednem zresztą poprzestał książę Bogusław. Za jego staraniem Jan Kazimierz w r. 1650 odnowił nadanie miastu prawra magdeburskiego, da? ^utwierdzenie na kojarzenie się w cechy, ustanowił dwa targi co tydzień i dwa jarmąrki do roku i t. p. Prócz tego tenże książę Bogusław przywrócił miastu jego dawną obronną postać. Załoga tutejszego zamku zwrana wybrańcami, składała się z różnego ludu wolnego, któremu Radziwiłłowie pod jedynym warunkiem służenia młodzieży w garnizonie, grunta podmiejskie rozdawali. Taka załoga wsparta pomocą mieszczan, wytrzymała wr r. 1655 oblężenie przez kniazia Trubeckiego, który 20,000 wojska pod miasto był sprowadził. Słuck jednakże musiał wtenczas ucierpieć, bo dowódzca