125
tera twa, i razem przesłał im przewodników do Warmii, bo już zapomnieli którędy droga na Pomorze. Przyrównywał eię wtedy książę do pustelnika, za światem siedzącego między morzem na piasku.
W zimie 1781 bawił w Potsdamie Krasicki wezwany do króla. Odebrał właśnie wiadomość, że brat Antoni z żoną i całą rodziną swoją chce go w Warmii odwiedzić, ale nad spodziewanie wszelkie dla nieprzewidzianych okoliczności musiał odłożyć podróż do lata. Z niecierpliwością oczekiwał spóźnionego przybycia książę; z dworem wiązały go stosunki, które szanować musiał i dla których musiał kilka miesięcy właśnie teraz bawić w Potsdamie. Spodziewał się jednak że z początkiem maja najdalej stanie z powrotem u siebie w Heilsbergu. Zawczasu już ubolewał nad tem, że Jejmość pani Różowa nie będzie widzióć jego narcyzów, aurykułów, hyacyntów, bo w lipcu czas już tych kwiatów przemijał. Z goździkami zatem i cudzo-ziemskiemi roślinami, obiecywał się popisać przed bratową, nim nastąpią wyborne brzoskwinie. Książę lubił nadzwyczaj kwiaty i ogrody. Hodował drzewka, był znawcą botaniki. Radby wszędzie widział i drzewa i ogrody. W ustnej rozmowie i w pismach zachęcał do zakładania kwater, do zasiewania kwiatów. Miał nawet Krasicki słabość, powiemy lepićj, entuzyazm do ogrodów, nie pojmował wcale ludzi jak mogą być obojętni na piękne państwo Flory i na zabawę z kwiatami. W Smolanach dobrach swójego biskupstwa prześliczny założył ogród, tam często przebywał z książką w ręku, tóm bardzićj, że obok Smolan ciągnęły się obszerne, lasy a w lasach było dużo zwierza dla myśliwych.
Tymczasem w Potsdamie 1781 roku nieodstępnym był króla Fryderyka towarzyszem, jadał z nim razem obiad na zamku, przyglądał się obrotom wojskowym i paradzie gwardyi, podziwiał siłę monarchy i toczył z nim rozmowy wesołe. „Przez dwie godziny, pisał do brata, kiedy może cala Europa rozumiała, że się interesa monarchii roztrząsają, my gadali o nieboszczyku księdzu Janie, co grał z nami w nieśmiertelnicę; o pani Boznańskiej, co nas wychowała; o pani Zolkieskiej, co była 23 razy w Częstochowie; o Józefie Boznańskim, co był moim marszałkiem podczas trybunału, a nawet Kowalski z gulą był na placu.” Fryderyka interesowały drobne nawet szczegóły, tyczące się rodziny Krasickiego. Rozmawiał z nim o Dubiecku, o bracie Antonim, o Rusi, o ciekawych figurach z życia społeczeństwa jakie porzucił Krasicki. Śmiał się serdecznie stary król, kiedy mu biskup opowiadał, dowcipnie o pojedynku brata Antoniego z księdzem Jędrzejem, o Bielińskim i Lali, „z którą się kuł w pyski w kaplicy.” Nikt może tak dobrze, tak naturalnie chociaż dorywczo nie skreślił obrazu Fryderyka jak Krasicki. Byłto staruszek wesoły, miły, grzeczny', lubił być bawionym, lubił kiedy inni dopomagali jego rubaszności. Zkąd towarzystwo z Krasickim miało niewyczerpany powab dla starego króla. Na dworze jego w Potsdamie był Krasicki więcćj przyjacielem jak poddanym.
Nie wiemy, czy go odwiedzali w Heilsbergu brat z bratową podług obietnicy w lecie 1781, i czy się pani Różowój książę biskup z brzoskwi-