wuło? odpowiedziałem (jak mi się zdało) że była dobrą. Książę się odwrócił, a sekretarz księcia Skowroński przybiegł do mnie i rzecze: „bój się Boga, książę i my wezysóy już tę mowę ganiliśmy, a ty ją chwalisz!?” odpowiedziałem mu: ŻO ja lubię mówić jak myślę. To zdarzenie oziębiło do mnie księcia, - który kiedy już ze mną tak poufale jak dawniej nie przestawał, i wszyscy Łóż mnie porzucili, że ledwie słowo kto do mnie przemówić chciał. iTak w duszy mojej żałowałem księcia, że będąc ze wszechmiar cnotliwym, lubił wszelako, ażeby mu pochlebiano) ale nie żałowałem siebie., że chociaż prawdą id>tc po świecie, jak mnie konający ojciec przestrzegał, nie poprawiłem losu mojego, przynajmniej spokojuoi i mojej wewnętrznej nie zamieszałem.” .j J,. ejpnr ys^ost .ertei s -J > .oj.sirlałiuJTBs’^
Wróciwszy do Warszawy, wydał Karpiński dziełko „O wymowie,” piętno to tak się podobało królowi i bratu jego księciu prymasowi, Że przysłali do Karpińskiego Gwindowta, sekretarza kommissyi edukacyjnej, z poleceniem, aby według wyrażonych prawideł, napisał książkę prelekcyj na wymowę dla szkół narodowych. Karpiński przyjął z wdzięcznością pochlebne to poselstwo, oraz przyrzeczenie 300 dukatów nagrody za poniesioną pracę. Ale W kilka dni potćrn ksiądz Grzegorz Piramowicz członek towarzystwa ksiąg elementarnych, prosił go aby odstąpił od owej pracy, albowiem on zbierał już od lat kilku inżteryały w tym celu, a nawet zaczął już pisać dzieło o wymowie dla szkól narodowych. Karpiński rad nie rad musiał odstąpić, Piramowicz taś w parę lat zaledwie, wydał dzieło swoje,nią odpo-wiadajęcei ważuosoi przedmiotu. ,'nołł ob "ii ,
■, Następnie poeta nażz zajął się uporządkowaniem znakomitej biblioteki księcia generała, ale przez intrygi Skowrońskiego drugiego sekretarza pozbawiony Zożtał zupełnie łaski pańskiej. Poznał Karpiński że go się pozbyć chciano: „Podżegani* Skowrońskiego, mówi o*, osłabiły przywiązanie tegO pana ilo mnie; raz mi on oświadczył że książę wojewoda Wołyński San-guszko, prosił o to, ażebym z synem jego chciał jechać za granicę; przykro mi było słyszeć to od księcia, bo kochając go prawdziwie, żyć już przy nim chciałem do Śmierci. Wszelako, widząc że on dwór swój i mnie też między inszymi odpraw ić żąda, poszedłem widzióć się z Sanguszkiem, który chociaż zyskowną dla mnie roczną ofiarował pehsyęr a po skończonej czteroletniej podróży, wieś na Wołyniu do ośmiu "tysięcy dochodu czyniącą, dożywociem zapisywał, żal mnie objął że stracę ulubionego pana, księcia Czartoryjekiego, i odmówiłem Snnguszkowu” b i
,Książę Czartoryski zdawał się być itad kiedym mu żal mój i przywiązanie do niego opowiadał, które nad zyski największe dla mnie przekładałem; ale w kilka niedziel znowu potem, książę proponuje mi drugi* miejsce, u drugiego Sanguszki, marszałka litewskiego i przynajmniej prosi nżebym do babki dziecięcia Sanguszkowej, mnrszalkowej liteWskićj pojechał. Juzem wyraźnie zrozumiał, że Czartoryski zbyć się mnie z domu żądał; ale serce moje które się do niego przywiązało, jeszcze mocniejsze było od i - " d>i ..Ji'’ W- •'o .1.1 s ilidoi& oi sł>0„
4