86 100 ZESZYTÓW PRASOZNAWCZYCH
a dzisiaj, jak mi się wydaje, bardzo istotne. Otóż sądzę, że najwłaściwszym przekrojem, w którym należy badać efektywność masowego komunikowania jest przekrój generacji. W naszym społeczeństwie, a jest to wynik naszej całej od co najmniej dwóch wieków historii, poszczególne pokolenia charakteryzują się specyficznymi wartościami, i to przez nie „przebijają” się treści nadawane przez masowe media.
H Wspominałem wyżej o potrzebie ciągle — moim zdaniem — • za skąpej u nas refleksji nad metodami i technikami badań w interesującej nas tu dziedzinie. Otóż próbę eksperymentu na tym polu podjąłem w 1973 roku, zastanawiając się nad odbiorem informacji prasowej o gwałcie (ZP nr 58). Informacja taka z natury rzeczy spełnia wiele funkcji. Lecz zapytajmy dziennikarza, w jakim konkretnie celu ją podaje (obojętnie w jakiej formie dziennikarskiej). Odpowiedź często będzie trudna bądź wykrętna. W 1973 roku eksperymentalnie starałem się zbadać nie intencje nadawcy, lecz sam odbiór takiej intencji. Daleki jestem by komukolwiek tę metodę polecać dosłownie, ale jestem zdania, że w tym kierunku winny pójść przyszłe próby. Eksperyment polegał, najogólniej rzecz biorąc na tym, by badać tę samą grupę trzykrotnie w okresie 5 tygodni, obserwując, co z konkretnej informacji prasowej o gwałcie pozostaje w pamięci, jakie w związku z tym wypowiadane są opinie tak o prasie w ogóle, jak o formie publikacji, jak wreszcie o samym gwałcie — w stosunku do wypowiadanych na ten temat ocen dziennikarza. Odsyłając ewentualnego zainteresowanego czytelnika do wspomnianej publikacji z 1973 roku pragnę tylko wspomnieć o dwu wnioskach, jakie wówczas wyprowadziłem i które do dziś dnia wydają mi się aktualne. Pierwszy polega na wskazaniu, że badana przeze mnie młodzież policealna czyta chętnie informacje z „kroniki wypadków”, ale nie przywiązuje do niej większego znaczenia. Można stąd wnosić, że jest to dla dziennikarzy pole szerokich działań dydaktycznych i wychowawczych. Warto chyba zastanowić się głębiej nad tymi możliwościami. Dokończenie tej refleksji pozostawiam profesjonalistom.
Drugi wniosek jest jak gdyby potwierdzeniem pierwszego. Twierdzę, a w tym względzie chyba nic się nie zmieniło, że w większości informacje te są źle redagowane, ponieważ podając dane o ofierze, jak gdyby ją dodatkowo karzą. Kulpabilizacja przez prasę może w tym wypadku polegać nie tylko na podaniu nazwiska czy inicjałów, ale i na podaniu okoliczności, które w środowisku ofiary łatwo ją identyfikują, a przecież liczy się dla ludzi ich opinia w ich własnym środowisku.
Kolejna refleksja dotyczy zagadnienia odbiegającego zupeł-• nie od dwu wspomnianych wyżej. W 1977 roku (ZP nr 71) pisałem o tym, jak to w radiu i telewizji belgijskiej (RTB/BRT) próbowano uregulować bardzo trudne zagadnienie, jakim jest stosowanie w praktyce dziennikarstwa radiowego i telewizyjnego „prawa do odpowiedzi” (droit de rćponse), instytucji w prasie dawno