lekką operację wycięcia nazbyt rozrośniętej kosteczki w nosie, przeto matka, która na ogół nie była entuzjastką wybranego przeze mnie zawodu, zaczęła rozwijać przede mną wszystkie zalety porzucenia kariery morskiej i obrania zawodu inżyniera czy architekta.
Zdałem sobie sprawę, że matka miała wiele słuszności. Przykro mi też było, że pozostając w Korpusie, a więc decydując się obrać karierę wojskową, ściągam na siebie niechęć wielu osób, które dotąd odnosiły się do mnie z sympatią.
Ojciec, który bardzo mi dopomógł do wstąpienia do Korpusu Morskiego, zajął teraz stanowisko neutralne. Nie namawiał i nie odmawiał, ale myślę, że w duchu wolał, żebym został w Korpusie.
Propozycja matki była bardzo nęcąca. Wystarczyło tylko złożyć podanie, dołączyć dokumenty i nie było przeszkód, żebym został studentem Politechniki. Czekałoby mnie życie prawie samodzielne, bez internatu. Niezawodnie obciążyłoby to jednak budżet rodziców. Pamiętałem też doświadczenia ostatniego pływania i tę niezrozumiałą bojaźń, że po prostu w tej wodzie morskiej mogę się utopić. Wahałem się bardzo i trudno mi się było zdecydować.
Zdecydowała jednak chęć pozostania w Korpusie i obrania kariery na morzu. Nie miałem zapału do inżynierii, natomiast już w wieku lat 8 marzyłem o morzu, o podróżach dalekich, o dowodzeniu pięknym okrętem. Trzy lata byłem już w Korpusie Morskim, ale dopiero zasmakowałem morza, i to marnego, w Zatoce Fińskiej. Zaczynałem instynktownie rozumieć, że w życiu nie przychodzi nic łatwo i żeby osiągnąć coś zamierzonego, trzeba mieć dużo cierpliwości i wytrwałości. Wierzyłem już, że stosując te zasady, urzeczywistnię moje chłopięce marzenia. Wiedziałem, że sprawię matce zmartwienie, ale po zakończeniu wakacji pojechałem do Petersburga i zacząłem studia już na kursach specjalnych.
W ciągu dalszych moich studiów, w ciągu służby i następnie w ciągu rozmaitych przejść w życiu nieraz wspominałem tę trudną i odpowiedzialną chwilę mego życia, ale nie pożałowałem nigdy. Marzenia się spełniły, ale też mi się zdaje, jakbym spełnił jakiś nakazany mi obowiązek.
72