Od dowódcy baterii dział dwunastocalowych na Półwyspie Cerelskim dochodziły meldunki coraz bardziej niepokojące, że załoga wypowiada mu posłuszeństwo. Po naradzie admirałowie postanowili baterię zniszczyć i w tym celu wysłano pancernik „Cesariewicz”, któremu udało się zadanie wykonać, a załogę przywieźć do Moonsundu.
W północno-zachodniej części wyspy Moon, w pobliżu miejsca zniszczonej baterii sześciocalowej, przeciwnik wysadził desant, na czele którego szli uzbrojeni w karabiny maszynowe motocykliści, wspierani przez nisko lecące samoloty. Wojska rosyjskie cofały się przed tym zdecydowanym atakiem. Stawało się jasne, że niedaleki jest dzień, gdy zmuszeni będziemy Zatokę i cieśniny opuścić.
Kanonierki „Chiwiniec” i „Buchariec” wyruszyły z Rygi do Moonsundu. W Zatoce Ryskiej było już dużo łodzi podwodnych i pełno torpedowców. Obie kanonierki miały szybkość najwyższą około 14 węzłów i nie mogły przebyć całej odległości w ciągu nocy. Unikano też zbędnego komunikowania się z nimi za pomocą radiotelegrafu, ażeby zachować jak największą tajność. Nie uniknęły katastrofy. Niedługo przed zachodem słońca, gdy były na wysokości Parnawy, zostały zaatakowane przez przeważające siły przeciwnika, składające się ze starych pancerników typu „Wittelsbach” i obie zniszczone, przy czym „Buchariec” zdołał jeszcze dotrzeć do szkierów parnawskich i wyrzucić się na skały. Natomiast „Chiwiniec” wraz ze swoim dowódcą Czer-kaskim i całą załogą zatonął.
Tego samego dnia rano próbowałem wyjść do Zatoki z Drugim Dywizjonem Torpedowców na spotkanie obu kanonierek, lecz zaraz po wyjściu z Moonsundu napotkaliśmy cztery pancerniki niemieckie, również starego typu, których ogień zmusił nas do zawrócenia i wycofania się pod osłonę baterii lądowych.
Nie mieszkaliśmy już z admirałem na transportowcu, który został odesłany na północ, lecz przebywaliśmy ciągle na „Nowiku”. W nerwowym podnieceniu, zmęczeni do najwyższego stopnia, robiliśmy wszystko co możliwe.
O ile dzień, w którym zostały zniszczone obie kanonierki, był chmurny i jakby jesienny, o tyle nazajutrz od wczesnego poranka słońce wznosiło się nad bezchmurnym horyzontem.
160