mie — ci, co są przy ckm, to sobie użyją, a my co? Nie będziemy wiedzieć, że na wojnie byliśmy”. Poparłem ich zamiary i zapowiedziałem, że ckm będą biły na mój rozkaz, reszta zaś, gdy krzyknę „za mną”, wyskakuje i rżnie na prawo i lewo. „Tylko słuchajcie, ja nie mam ich czym bić”. Za chwilę przynieśli md krzywy fiński nóż.
Oczekiwaliśmy w dziurach do świtu, lecz oczekiwania spełzły na niczym. Wróg zawrócił pod zasłoną dymną. Był sygnał „odbój”. Wszyscy wyszli z okopów zdenerwowani, gdyż nie mogli spełnić swego pragnienia [...]
25 września
[...] Jestem na brzegu morza przy nkm i obserwuję tok walki1. Naraz kilka ścigaczy idzie wprost na baterię. „Ach wy, wściekłe psy, teraz ja was przywitam”. Siadłem na nkm, nogi położyłem na spusty i czekam. W pewnym momencie okręty zmieniły kurs w prawo, stawiając zasłonę dymną [...] Wybuchy granatów padają blisko mnie. Siedzę godzinę w tym piekielnym ogniu. Jest ml za gorąco w okapie, a podmuchy rzucają mną jak piłką gumową. Dłużej nie mogę wysiedzieć od bliskich wybuchów. Spalony trotyl w pociskach daje za dużą gorączkę. W prawo o 150 m jest działo przeciwlotnicze typu „Bofors”. Wyskakuję i nad brzegiem morza co sił w nogach, biegnę do działa. Działo było dość głęboko okopane, stanąłem przy nim i obserwowałem walkę [...]
Naraz 8 m przede mną upadły dwa pociski. Błyskawicznie upadłem. Kiedy fontanna ziemi opadła, wyskoczyłem na wierzch i biegnę do schronu. W połowie drogi znów wybuchły blisko granaty i znów upadłem, a odłamki nad głową zaświstały. Zrywam się i biegnę do schronu. W schronie pełno ludzi. Pytają jeden przez drugiego, jak tam jest. Gdy skończyłem opowiadać, podoficer mundurowy pyta mnie: „Widział pan w lesie wóz z końmi, bo akurat wiozłem umundurowanie dla baterii, jest tam wszystko”? „Jest, konie drżące, ale stoją”. Podoficer prosi, kto pójdzie wyprząc konie i gdzieś je schować. Mówią mu: „A pan sam nie łaska”? „Ja za drogie pieniądze nie wyjdę, mogą zabić”. „To siedź pan cicho”.
Zdecydowałem się iść po konie. Granaty tańczą na całego. Gdy mnie konie zobaczyły, to z radości aż nogami przebierały. Odpiąłem postronki i naszyjniki, chwyciłem za lejce i „wio”. Skierowałem konie w stronę Helu. Podprowadziłem do schronu. Z boku są wały i beton, będą więc bezpieczne. Konie uwiązałem do sosny przy schronie [...]
Słysząc, że kanonada słabnie, wyszedłem na brzeg. Widziałem, jak pancerniki uciekały i paliły się2. Biegiem leciałem zobaczyć, czy jest ktoś zabity i ranny przy działach. Po drodze wszedłem do centrali artyleryjskiej. Akurat telefonista meldował zastępcy dowódcy, że telefonował
159
Relacja autora dotyczy walki baterii z okrętami liniowymi „Schleswig-Hol-stein” i „Schlesien”.
Informacja nie jest prawdziwa.