POWRÓT NA MORZE
Podczas parodniowego pobytu w Baranowiczach w oczekiwaniu na pozwolenie opuszczenia kwarantannowych baraków, rozmawiając ze szwagrem inżynierem Stanisławem Paleckim, który przyjechał na nasze spotkanie, wchłaniałem łapczywie wiadomości, o których nie mogłem mieć żadnego pojęcia, przebywając w oddalonej Syberii.
Opowiedział mi więc o tym, jak zakończył kampanię wojny światowej, walcząc w jednym z pułków artylerii na froncie pod Dyneburgiem. Opowiedział, jak przedostał się potem do naszych stron w Dziśnieńszczyźnie i jak wstąpił do wojska polskiego. Mówił też o kampanii kijowskiej, o ciężkim odwrocie i na koniec o zwycięskiej bitwie pod Warszawą. Był już teraz w rezerwie i zamierzał kończyć rozpoczęte na politechnice studia na wydziale elektrotechnicznym.
Bracia moi, Jan i Roman, byli już w tym czasie oficerami w marynarce wojennej w Polsce, brat najmłodszy, Aleksander, który również odbył całą kampanię wojny bolszewickiej, był kapitanem w jednym z pułków saperów.
Od roku 1918 oddaliłem się od morza. Swój pobyt w Stanach Zjednoczonych uważałem za tymczasowy, ale jednak przez cały czas mojej tam bytności nie ustawałem w staraniach, ażeby dostać się na jakiś statek, gdyż tylko w pracy na morzu widziałem zaspokojenie swego zamiłowania. Nie udało mi się to.
Wyjazd na Syberię i moją współpracę z rządem admirała Kołczaka też traktowałem jako niezbędną konieczność w drodze do kraju, o czym nigdy nie przestawałem myśleć, gdyż sprawy Rosjan, białych czy czerwonych, były dla mnie jednakowo obojętne. I niezależnie od tego, czy byłem na swoim stanowisku
265