musieli przerwać nauki, a poza tym nie mogli otrzymać normalnego wychowania domowego, przysparzali Radzie Pedagogicznej Szkoły dużo kłopotu. Niemało trudności mieliśmy z nimi na statku szkolnym, gdzie nieraz i kapitan, i oficerowie bywali bardzo zniechęceni i gotowi zająć stanowisko nieprzejednane. Zwłaszcza kapitan Ziółkowski i pierwszy oficer Szworc, którzy przeszli ciężką szkołę na statkach niemieckich i byli przyzwyczajeni do wielkiego zdyscyplinowania załogi lub też kandydatów na oficerów, nie mogli się pogodzić z przejaskrawionym indywidualizmem uczniów, którzy nie chcieli żadnego rozkazu przyjąć bez krytyki, a jednocześnie byli zawsze trudni w prowadzeniu, zaniedbując zachowanie elementarnej czystości na statku i stając się przesadnymi elegantami z chwilą wyjścia na ląd.
Ładowanie drzewa, podkładów kolejowych, trwało długo, a przedłużyła je utrata jednej z kotwic, co się zdarzyło, gdy wyszliśmy na redę w Gdyni, ażeby wyrzucić zbyteczną ilość balastu piasku. Poszukiwanie tej kotwicy i kawałka łańcucha zajęło nam kilka dni. W dniu 1 czerwca byliśmy gotowi i nazajutrz odbyło się na pokładzie uroczyste nabożeństwo za pomyślność rozpoczynanej kampanii. Oprócz oficerów, załogi i uczniów, wykładowców Szkoły z rodzinami przybył na nabożeństwo dyrektor Departamentu Marynarki Handlowej pan Gabriel Chrzanowski, naczelnik Wydziału Żeglugowego komandor Pistel, naczelni Urzędu Marynarki Handlowej w Gdańsku kapitan Swinarski. Jak się to potem stało zwyczajem, po nabożeństwie spożyto na pokładzie śniadanie, podczas którego nie gardzono alkoholem. Wieczorem tego samego dnia zakończyliśmy ostatecznie ładowanie i przeszliśmy do nabrzeża w Nowym Porcie, gdzie odbyliśmy odprawę celną. W dniu 3 czerwca rano, mając na pokładzie jako gości dyrektora Departamentu z jego towarzystwem oraz naczelnika Wydziału Żeglugowego, wyruszyliśmy na koniec na morze, idąc z powodu ciszy pod motorami. W pobliżu Helu zatrzymaliśmy się, ażeby wysadzić na holownik naszych gości.
Pobyt w Birkenhead okazał się dla nas wszystkich bardzo korzystny. Jest rzeczą jasną, że w roku 1922 w Polsce warunki były na ogół bardzo ciężkie, ale nazbyt przejaskrawione przez nasze dzienniki. Zdawało się, że tylko w Polsce jest tak bardzo źle. Tymczasem gdy spotykaliśmy się z mieszkańcami tego wielkiego portu, jakim jest Birkenhead, położone po drugiej
275