tak wysoką temperaturę, jak 38 stopni i wyżej, to zwykle z ust lekarza padało polecenie: „Do szpitala, dać mu rycyny, porcja trzecia”. Można więc było pójść do łóżka szpitalnego. Miało się wprawdzie zapewnienie uchylenia się od grożącego wykładu, ale trzeba było znieść zbyteczną zupełnie rycynę, a potem w dodatku na posiłek dostawać przez parę dni tylko cienki rosół z kaszą manną i talerz kisielu z żurawin. Dieta taka trwała parę dni, zwykle chory szybko się poprawiał, po czym wypisywano go ze szpitala. Cel został osiągnięty — mijała kolej wezwania do odpowiedzi. W szpitalu było dużo czasu, ażeby nadrobić opuszczony wykład, a profesor stawał się względniejszy dla schorowanego ucznia.
Rok szkolny rozpoczynał się zwykle w połowie września. Pierwsze tygodnie pobytu w Korpusie, w internacie, były trudne i byłyby smutne, gdyby pozostawiono nas samych sobie. Wciągnęliśmy się szybko w wykłady, mając świetnych profesorów. Poza wykładami zajmowały nam dużo czasu ćwiczenia gimnastyczne oraz musztra wojskowa. Było nas około 120. Zaczęliśmy się lepiej poznawać i zawierać przyjaźnie. Kolegami moimi na tym kursie byli też Polacy: Piotr Hryniewiecki, Stanisław Kowalewski, Tytus Szpindler i Leon Rhaden, który pochodził jak i ja z Mitawy.
W ciągu pierwszych tygodni pobytu skomunikowałem się z rodzicami, którzy wystosowali list, ażeby zwalniano mnie na urlop w końcu tygodnia do stryja. Cała rodzina stryja, składająca się z żony i czworga dzieci, powróciła już w tym czasie ze wsi, gdzie przebywała na wakacjach. Stryjostwo przyjęli mnie bardzo serdecznie, z młodzieżą zaprzyjaźniliśmy się szybko i polubiliśmy się wzajemnie.
Rodzice mego ojca zmarli wcześnie, pozostawiając dzieci, czterech braci, bez żadnej opieki. Z trzech braci ojca jeden jeszcze, Eugeniusz, był wojskowym i pełnił służbę w dalekim Turkiestanie. Dwaj następni, Michał i Stefan, pokończyli prawo i filologię. Pierwszy był profesorem w Kownie, a stryj Stefan zajmował dość wysokie stanowisko w Ministerstwie Oświaty w Petersburgu.
Stryj Stefan ożenił się z kobietą bardzo miłą i sympatyczną, ale Rosjanką. Nic nie można było zarzucić żadnemu z nich dwojga, ale czułem, zwłaszcza później, gdy lepiej ich poznałem
42