Generałowa ma na pewno rację. Tego należy unikać. Cóż, kiedy się to robi jakoś samo z siebie, przez osłuchanie. Człowiek stanowczo ma w sobie coś z papugi. Powtarza tak, jak słyszy. Zresztą cała ta rosyjsko--więzienna terminologia, te wszystkie: ławoczki, progułki, oprawki, do-bawki, kojki, doprosy i kamery są nam prawie równie obce jak to, co wyrażają. Używając ich, nie czujemy wcale nielojalności w stosunku do ojczystego języka. (Pozwalając sobie i w dalszym ciągu na używanie tych obcych, przez więzienny dialekt często w dodatku zniekształconych słów, autor robi to świadomie, celem wierniejszego odtwarzania obrazu).
Często jednak pani Iza jest innego zdania i trochę się nami gorszy. Wysoka, o wspaniałym orlim nosie, siwych, w ramkę ściętych, prostych włosach i orlim, przenikliwym spojrzeniu, ma w sobie coś ze starego korsarza. Brakuje jej tylko kolczyka w jednym uchu, czerwonej chustki i pistoletów za pasem. Aresztowano ją razem z mężem generałem, o którym od chwili zamknięcia niczego nie wie i strasznie się tym martwi. Podziwu godna jest jej postawa wobec władz, spokój i opanowanie. Mimo szarego więziennego kabata, gołej szyi, drewnianych więziennych trepów i owego dość osobliwego, korsarskiego wyglądu jest niesłychanie dostojna. Inna rzecz, że sam wzrost i rysy pomagają jej do tego. O całą głowę góruje nad tłumem, mimo lat trzyma się prosto jak świeca i mimo upału nie jest nigdy rozmamłana jak my wszystkie. Wszystkie też dolegliwe niedogodności naszego bytowania znosi z budującą, bezosobową jakby wyższością i hartem, nie skarży się nigdy, nikogo sobą nie zajmuje, a zagadnięta, umie zawsze wszcząć rozmowę o rzeczach o sto mil odległych od naszej zawszonej, plugawej teraźniejszości. Od pani Izy należałoby się nam uczyć, jaki savoir-vivre obowiązuje damę w bolszewickim więzieniu. Bez żartów.
- Dlaczego pani zdjęła bluzkę i siedzi tylko w kombinacji? - Jej więzienny kabat bowiem jest aż po brodę zapięty zawsze na wszystkie guziki.
- Bo upał. Przecie roztopić się można.
- A czy w domu, u siebie, w upały chodziła pani kiedy w samej kombinacji?
- Nie. Nie chodziłam. - I nagle wiem dokładnie, jak głupio musiała się czuć Ewa, kiedy sobie pierwszy raz uświadomiła własną nagość.
Tuż obok mnie na łóżku leży w kwiecistym szlafroku Janka i płacze. Janka bardzo często płacze. Trudno się nawet dziwić.
59