- Na pewno? - przekrzywił głową, wpatrując się w mą
- Na pewno! Długo bez Ciebie nie wytrzymam!
-1 to mi się podoba! - pstryknął ją lekko w nos - Odstawiłem Cię bezpiecznie do domu, więc mogę spokojnie odmaszerować! - zasalutował wywołując szeroki uśmiech na jej twarzy
- Uważaj na siebie! - dodała po chwili - Zawsze wracasz po nocy, nie chcę by coś Ci się stało -zaczęła bawić się zamkiem od jego bluzy.
- Spokojnie! Poradzę sobie - mrugnął do niej
- Będziesz uważał?
- Będę! A teraz grzecznie proszę buzi na dobranoc... - przyciągnął ją do siebie natychmiast przywierając do niej ustami. Zatraceni w namiętnym pocałunku nawet nie zauważyli, że obok nich zatrzymała się pewna osoba
- Co tu się dzieje? - gdy do uszu Basi dobiegł dobrze znany głos, oderwała się szybko od swojego chłopaka i z przerażeniem spojrzała na stojącego naprzeciw niej ojca...
Cz. 8
- Yyy... Tato? - Baśka przełknęła ślinę zerkając niepewnie na ojca, który w tej chwili z uwagą przyglądał się Markowi. Odkąd się z nim związała, zdawała sobie sprawę z tego, że prędzej czy później będzie musiała przedstawić ojcu swojego chłopaka, ale bynajmniej nie sądziła, że w takich okolicznościach - Tato, to jest Marek! - wydukała wreszcie
- Marek Brodecki! - natychmiast wyciągnął rękę w stronę ojca dziewczyny. Pan Storosz odwzajemnił gest mierząc go niewzruszonym spojrzeniem
- Spotykamy się! - dodała Basia, mocniej zaciskając palce w dłoni swojego chłopaka
- Doprawdy? A czym Ty się zajmujesz chłopcze? - zwrócił się do Marka - Basia niewiele o Tobie mówiła! - Marek spojrzał ukradkiem na Storosz, która przymykając oczy odwróciła głowę
- Ja...? Pracuje w warsztacie samochodowym! - odparł po chwili milczenia
- W warsztacie! - powtórzył z nutką ironii w głosie - No, teraz wiem dlaczego Basia się nie chwaliła. Zwyczajnie nie było czym! - powiedział pan Andrzej cynicznie się uśmiechając
- Tato, przestań! - Baśka natychmiast zareagowała - Marek... - spojrzała na chłopaka, który stał obok z rękami w kieszeniach i wzrokiem wbitym w ziemie, zupełnie nie wiedząc jak się zachować, i co powiedzieć po tej dość nieprzyjemnej uwadze.
- W porządku! - blado się do niej uśmiechnął - Będzie lepiej jak już pójdę... - powiedział cicho i natychmiast się ulotnił, odprowadzony jedynie zatroskanym spojrzeniem swojej dziewczyny.
- Jak mogłeś?! - zwróciła się do ojca z wyraźną pretensją - Jak mogłeś go tak potraktować?!
- Córeczko, chyba mi nie wmówisz, że traktujesz tą znajomość poważnie - prychnął ojciec kierując się żwirową alejką w stronę domu
- Bardziej poważnie niż ci się wydaje! - syknęła jadowicie krocząc tuż za nim
- Przecież ten chłopak to kpina! - dodał zniesmaczony - Chcesz się z nim na poważnie związać? Chyba żartujesz!
- Nie masz prawa tak o nim mówić! - krzyknęła czując narastającą w niej złość
- Nie unoś się! Powinnaś poszukać sobie kogoś na swoim poziomie, kogoś wykształconego. On w ogóle ma maturę? - rzucił przez ramię wchodząc do domu
- Nie znasz go! Nie masz pojęcia jaki jest, a już go oceniasz! I to na podstawię czego? Tego, gdzie pracuje! - patrzyła na niego z niedowierzaniem
- Powiedz, co on może Ci zaoferować? Zastanowiłaś się, co powiedzą znajomi gdy Cię z nim zobaczą?! - panu Storoszowi też zaczęły puszczać nerwy
- No jasne! Bo dla Ciebie liczy się tylko zdanie śmietanki towarzyskiej, która nie widzi nic, prócz czubka własnego nosa! - wykrzyczała - Broń Boże, by ktoś z nich zobaczył córkę wielkiego doktora Storosza ze zwykłym chłopakiem z ulicy! To mogłoby narazić na szwank Twoją reputację, prawda?!
- była wściekła i nie przebierała w słowach
- Licz się ze słowami! - krzyknął pan Storosz - Dopóki tu mieszkam, nie życzę sobie tego chłopaka u siebie w domu, czy to jasne?! - warknął. Basia tylko pokręciła głową z niedowierzaniem i wściekła pobiegła na górę zamykając się w swoim pokoju...
Następnego dnia wstała dość wcześnie. Nie jedząc nawet śniadania, tylko zabierając z kuchni jabłko, przygnębiona wybiegła z domu. Zapięła kurtkę pod szyją, pogoda nie była dziś idealna na spacer. Niebo zasłane było chmurami, a zimny wiatr wywoływał dreszcze. Wyciągnęła z kieszeni spodni telefon i wykręciła, znany już jej na pamięć, numer swojego chłopaka. Po kilku sygnałach, zamiast tak upragnionego głosu usłyszała wiadomość uprzejmej pani, że abonament jest tymczasowo niedostępny. Przeczesała nerwowo włosy i ruszyła przed siebie. Jakieś pół godziny później stała już na ganku domu swojej przyjaciółki. Gdy tylko otworzono jej drzwi, od razu