dla kadetów, którzy zostawali w Korpusie. Jako katolik, nawet jeżeli zostawałem w niedziele bez urlopu (za karę), nie byłem obowiązany iść do cerkwi, a jednak czasem szedłem razem z kolegami i przysłuchiwałem się słowom Ewangelii w języku starosłowiańskim oraz pieśniom diakona. Poza tym cerkiew Korpusu jeszcze i dlatego była przedmiotem zainteresowania, że na ścianach przytwierdzone były tablice marmurowe, czarne i szare, na których wyryto nazwiska wszystkich tych dawnych wychowanków, którzy zginęli na wojnach lub w jakichkolwiek wyprawach. Nie brakło też tam nazwisk młodych oficerów, przy których dacie śmierci widniało „zjedzony przez dzikich”.
Białe tablice marmurowe były w salach muzealnych. Złotymi głoskami wypisano tam nazwiska tych, którzy ukończyli Korpus jako pierwsi.
Po nabożeństwie, nie trwającym dłużej niż 20 minut, ojciec Bielawski wygłaszał zwykle przemówienie, którego prawie nikt nie mógł słyszeć. Potem duchowieństwo się wycofywało i następowała defilada. Admirałowie wraz z otoczeniem ustawiali się koło pomnika, padały krótkie komendy, po czym kursy kolejno plutonami wychodziły. Po defiladzie plutonami defilowaliśmy raz jeszcze kompaniami i dopiero potem rozlegała się komenda, by udać się do swoich pomieszczeń.
Zrzucaliśmy rynsztunek ładownic i pasów. Ustawialiśmy w pośpiechu na miejsce karabiny. Dzieliliśmy się wrażeniami, w umywalni paliliśmy niedozwolone papierosy, zaglądaliśmy do lustra, żeby sprawdzić, jak wyglądamy w mundurach, ze złotymi galonami na odkładanym kołnierzu, białymi naramiennikami i pięknymi guzikami z kotwicami.
W międzyczasie w sali jadalnej wszyscy służący, również poubierani odświętnie, szybko ustawiali i nakrywali stoły. W poprzek sali, tuż obok brygu, ustawiano duży stół dla admirałów.
Na godzinę 12 wszystko było gotowe, rozlegał się we wszystkich salach zwykły sygnał trębacza wzywający na obiad i cała sala napełniała się niebawem gwarem naszych ożywionych głosów. Zwykła, dość surowa dyscyplina w tym dniu nie istniała. Stojąc oczekiwaliśmy na przybycie wszystkich dostojników. Chórem odśpiewywano zwykłą modlitwę przed posiłkiem, po czym z hałasem zasiadaliśmy do stołów. Oprócz kwasu dostawaliśmy w tym dniu trochę jakiegoś bardzo kwaśnego
48