260 Podrzucona książka
260 Podrzucona książka
261
Podrzucona książka
no i na zrobienie nareszcie jakiegoś porządki z tym bajzlem w czołgu, jak powiedział pod chorąży.
Szczodre dary Francji odbywały teraz drogi powrotną. Wędrowały z głębi czołgu znów:*; na zewnątrz, nawet przez tę samą klapę, prze którą opuściły je sprawne ręce Józka. On sag; wlazł teraz do środka i podawał po kolei radiotelegrafiście, a strzelec głównyj i Ambroż usiadłszy w wykopanym dole, segregowtf mienie. Butelki szły do butelek, jabłka & jabłek, masarskie produkty Francji osobsą osobno sery, camembery, chleby, osełki mat4= Wszystko to odbywało się wolniej niż prętem i systematyczniej i radiotelegraf^-w ogólnej ciszy wyliczał:
— Czwarty szampan, trzeci ser, piąty szampan, szósty szampan, czwarte masło, czwaf^ ser, drugi kirsch, wędzonka, druga wędzonki siódmy szampan, piąte masło, chłopaki, umrzemy z głodu, vive la France! Józek,-:,* dawaj dalej. Trzeci kirsch, ósmy szampń-
Był to dobry radiotelegrafista i sztuka > dawania i przyjmowania 110 liter na mi:..** jest, jak widzimy, dobrą zaprawą dla mću*
Ale właśnie coś po ósmym szamp;' a przed trzecią wędzonką — nawet on utf
— A to co? Jakby książka? Książki Boga kocham: stara, do nabożeństwa Ambroś, to dla ciebie suwenir od F;V. módl się za nas, żebyśmy nie zginęli w" cie życia... Trzecia wędzonka. Chleb...
* Ambroś, któremu książka przypadła
* udziale, odłożył ją na bok i dopiero potem, eedy radiotelegrafista z podchorążym poszli ijp coś tam do szwadronu, a Józek ze strzelam głównym zajęli się kolacją, otworzył riążkę. Ambroś lubił książki, co było tym dawniejsze, że czytanie przychodziło mu
trudem. Nie był on młody, Ambroś, nie,
; oodsiwiały dobrze. Nie był też analfabetą: tjtżeby! Ale należał do tej klasy pośredniej, iinra po dziś dzień u nas istnieje i lepiej ?r;ta „drukowane” niż pisane, duże litery niż r.jb, w gazetach przeważnie tytuły depesz, i f książek najchętniej książki do nabożeń-Ambroś nauczył się szoferki, prowadził ■u >g spokojnie i pewnie, ale sztuka czytania 3;* -i niebezpieczną rafą, którą najchętniej ^ jaly fale jego inteligencji. Ambroś za to 3; ciekawszy „pisanego” niż niejeden dyplomu :any. Pomimo dworowań Józka jego auto-w „Nelly”, a nawet w plutonie, był duży i kędy w jakim silniku czy broni był defekt ;-jk7. na postoju walono do Ambrosia.
n Panie kapralu, coś mi się w tej bizie ab i okowało...
"'Zablokowało? Co się tam w bizie zablo-m-oże? No, pokażże, kochaneńki, poci ja... O, widza... Już ja ci to zrobią, lie poczytaj o, w tej gazecie, co pod ta fia...
to jakaś stara gazeta. I co ta to w niej! aczelny, że furt całuje junaków...