formie aizi, aizimen) czynili ze swobody terminus technicus swej poetyki, oznaczający właściwe miejsce miłości. A ujmując rzecz jeszcze ściślej, nie tyle miejsce miłości, ile miłość jako doświadczenie zajmowania miejsca przez jakąkolwiek pojedynczość. W tym znaczeniu luz oznacza w sensie ścisłym „swobodne używanie tego, co własne”, które wedle Hólderlina jest „najtrudniejszym zadaniem”. Mout mi semblatz de bel aizin: oto słowa, którym w pieśni Jaufre Rudela witają się kochankowie.
W średniowiecznej logice funkcjonował termin, którego etymologia i właściwe znaczenie umykały jak dotąd nawet najbardziej dociekliwym historykom. Jedno ze źródeł przypisuje Roscelinowi i jego uczniom pogląd głoszący, iż rodzaje i powszechniki stanowią maneries. Jan z Salisbury, który w swym dziele Metalogicus przywołuje ten termin, twierdząc, iż nie w pełni go rozumie (incertum habeo), sugeruje, że pochodzi on od czasownika manere, oznaczającego „trwać” („manierą zwie się ilość rzeczy oraz stan, w którym każda z nich pozostaje jako taka”). Co mogli mieć na myśli ci autorzy, pisząc o bycie najbardziej ogólnym jako o „manierze”? A raczej, z jakich powodów wprowadzili, obok rodzaju i gatunku, tę trzecią figurę?
Definicja zaproponowana przez Uguccione z Pizy sugeruje, iż to, co zwali oni „manierą”, nie było ani ogółem, ani tym, co szczególne, lecz czymś na kształt przykładowej pojedynczości bądź mnogiej jednostki: „gatunek zwie się manierą - jak pisał - w przypadku, w którym mówi się: roślina
33